Bajkowy „Klekotek”, czyli bocian w dolinie Narwi
„Cześć, jestem Klekotek, bocian z drozdowskiego gniazda. Chcę się z tobą zaprzyjaźnić, więc opowiem ci o sobie...” - tak zaczyna się wciągająca i pouczająca historia bocianiątka, jaką opisała Anna Jadczak, specjalistka do spraw ochrony środowiska w Łomżyńskim Parku Krajobrazowym Doliny Narwi. Na 12 kolorowych stronach z powlekanej lakierem sztywnej tekturki opowiada o roku życia jednego z najbardziej charakterystycznych mieszkańców nadnarwiańskiej krainy. Ale nie tylko małe dzieci zaskoczy, że Klekotek po narodzinach miał czarny dzióbek i czarne nóżki. Takich zaskakujących ciekawostek znajdzie się w pomysłowej i zgrabnie wydanej bajeczce dużo więcej.
Debiutancka książeczka Anny Jadczak - która w ŁPKDN pracuje od wiosny 2006 roku, zajmując się, między innymi, liczeniem przychodzących na świat bocianów - składa się z kilku części o różnorodnym charakterze. Najpierw jest poglądowa mapka Parku z zaznaczonymi miejscami, gdzie można natknąć się na ostoje zwierząt: łosia, jelenia, bobra czy bataliona. Szkoda, że taka mała, bo może nie starczyć nawet dziecięcej wyobraźni, aby połapać się w miniaturkach prawie 50 znaków. Następnie z krótkiego wstępu – podanego dużą, wyraźną czcionką, tak że i czytający przedszkolak poradzi sobie z lekturą – dowiemy się, że ozdobą książeczki są rysunki jego rówieśników, powstałe na konkurs plastyczny sprzed roku „Bocian w dolinie Narwi”. Dalej jest jeszcze ciekawiej, kiedy do akcji wkracza rozwijający swą życiową opowieść sympatyczny pisklak i zaraz globtroter Klekotek.
Sympatyczny jest również na zdjęciach, jakie w różnych porach roku, miejscach i stadiach rozwoju bociana wykonali: Zbigniew Biernacki, Krzysztof Lewicki, Marcin Ogrodzki, Ewa Kudela, Marcin Boguski i, jakżeby inaczej, Anna Jadczak, po której dokonała korekty tekstu Agnieszka Kowalewska. Pisklęta, młode i dorosłe bociany zobaczymy w gnieździe, siedzące i brodzące na łące. Nie ma tego dużo, ale bo też „Klekotek” nie jest albumem fotograficznym z zacięciem art., tylko żwawą, spójną i edukującą książeczką o bocianie białym, najlepiej znanym w Polsce i chyba najbardziej charakterystycznym, a może i najbardziej lubianym, utęsknionym dzikim ptaku. Jak sam o sobie mówi Klekotek: „Ważę niewiele jak na tak dużego ptaka, bo około 3, 5 kilograma. Gdy rozłożę skrzydła, ich łączna długość sięga 210 centymetrów – to więcej niż wzrost twojego taty!”.
Środek wydawnictwa zajmują cztery łamigłówki, umieszczone zapewne dla zabawy czytelnika i sprawdzenia, na ile poradził sobie z utrwaleniem wiadomości o Klekotku i jego pobratymcach, czyli także bocianie czarnym. Z „Bocianiego SOS” dowiemy się, co robić, gdy znajdziemy rannego bociana lub pisklę spadające z gniazda, gdy ptaki wyrzucą młodego lub gdy dostrzeżemy go zimą... W każdym razie wiadomo, że nie należy – tak jak teraz, na przełomie lipca i sierpnia – zabierać młodych boćków spod gniazd, bo one właśnie stają na nogi, żeby przygotować się do wysokich życiowych lotów. „Bocianie pogotowie” podpowie, kto może pomóc przy problemach z bocianami, m.in., Ośrodek Rehabilitacji Zwierząt ŁPKDN (tel. 86 219 21 75, w dni powszednie w godz. 7.30 – 15.30). Z kolei „Parasol ochronny” przypomni, że istnieje ustawa o ochronie przyrody, regulująca także kwestię porządkowania i lokowania gniazd bocianich, oraz o ważnych ekolekcjach w Parku dla przeszkoli i szkół. Wówczas w Drozdowie i na ścieżkach przyrodniczych dzieci dowiedzą się, że bocian wcale nie przepada za żabami. I co? Klekotek by tego nie wymyślił!
Mirosław R. Derewońko