Cztery pokolenia na imieninach dziadków Jezusa
Zielone ogrody biskupa łomżyńskiego zaroiły się od barwnego tłumu pradziadków i dziadków oraz wnuków i prawnuków, którzy skorzystali z zaproszenia na imieniny św. Anny i św. Joachima, czyli biblijnych rodziców Marii i dziadków Jezusa. Przez dwie godziny rozbrzmiewały wesołe piosenki, księża prowadzili skoczne tańce i śmieszne zabawy oraz pouczające konkursy na temat historii i teraźniejszości Kościoła i Diecezji Łomżyńskiej. Do wakacyjnej zabawy po raz drugi zaprosił aż cztery pokolenia ksiądz biskup Janusz Stepnowski, kontynuując tradycję lubianych spotkań, jakie zapoczątkował jego poprzednik ksiądz biskup Stanisław Stefanek TChr. I znów było z uśmiechem.
Zanim gospodarz zabawy na trawie przywitał około dwustu gości, z których najmłodsi nie mieli roczku, a najstarsi dawno przekroczyli osiemdziesiątkę, stery wodzireja przejął ks. Adam Izbicki, wikariusz parafii katedralnej. Pod jego przewodem uczestnicy festynu w ogrodach tańczyli, skakali, śpiewali, stroili miny i przyjmowali zabawne pozy z wymachiwaniem rękami i kręceniem biodrami.
Babcia nakarmi, wybaczy, zrozumie i pocieszy...
- Na co dzień pracuję w parafii i jestem katechetą w „Ekonomiku”, ale podczas takich festynów „z rodzinnym uśmiechem” odpoczywam i bardzo się angażuję – mówi zdyszany wodzirej w sutannie, ocierając pot z czoła. - Zapadła mi w pamięci myśl Jana Pawła II, że religia chrześcijańska to religia radości. Oczywiście, przeżywamy problemy i troski, ale trzeba umieć wspólnie cieszyć się życiem.
Spontanicznej radości i ogromnej satysfakcji ze spotkania miała mnóstwo przemiła babcia Barbara Rafałowska, która na piknik w ogrodach biskupich przyszła w towarzystwie czwórki wnuków. Obdarowując każdego ciepłym uśmiechem, o każdym umiała też coś dobrego powiedzieć, ale tym razem mogła posłuchać, za co to ją wnuczki kochają. Nie tylko za wyprawy na działkę, gdzie uczą się pleć chwasty i siać ogórki. Nie tylko za naukę haftowania kwiatków na płótnie. Najstarszy Piotr Ruszczyk ceni seniorkę, że potrafi być wyrozumiała. - Kiedy się z moją babcią pokłócę, szybko potrafi mi wszystko wybaczyć – tłumaczy trzecioklasista gimnazjum. - Potrafi mnie zrozumieć.
Młodszy o rok wnuczek gimnazjalista Bartek Rafałowski twierdzi z przekonaniem, że babcia jest znakomitą kucharką. - Potrafi zrobić wszystko, ale my najbardziej lubimy roladki bakłażanowe, szarlotkę, pleśniak i metrowiec – zapewnia chłopiec. - Przy niej nikt głodny na pewno nie będzie!
Najmłodsze bliźniaczki Ania i Julka Krynickie również wiedzą, za co kochają babunię. - Za to, że jest! – odpowiada bez wahania solenizantka, a Julka dodaje: - Babcia to opiekunka, pocieszycielka.
… a dziadek doradzi, żeby w rodzinie było dobrze
Jedynak Alan Perkowski to sześciolatek, idący z ciocią na festyn Dworną i Sadową. Z daleka słyszy skocznego „kazaczoka raz dwa tri” i „kaczuszki”, dlatego wyrywa do przodu na dziedzińcu pałacu do rozbawionych dzieciaków i dorosłych w ogrodzie. Jest wśród nich zgodne małżeństwo z Łomży: Teresa i Antoni Liniewscy, razem od blisko 54 lat. Mają czworo dzieci, dziesięcioro wnuków i od 11 miesięcy – prawnuczkę Oliwię, którą nosi do rytmu na rękach młoda babcia Ewa Fabiszewska. - Być tutaj razem, to wielka przyjemność i wielka radość – uśmiecha się nestor rodu. - Jesteśmy co roku, a dopiero pierwszy raz z prawnuczką. Jaka jest nasza rola w życiu licznej rodzinki...? Różnie bywa. Wiadomo, co pokolenie, to inaczej myśli. Ale dziadkowie zawsze radzą, żeby było dobrze.
Zziajani księża wymieniają się co jakiś czas przy mikrofonie, z którym krążą po wielkim i małym kole, wśród „zamków” z trzymanych nad głowami rąk w parach i szukających księcia księżniczek, wśród odgrywanych ról krówek, owieczek i kurczątek. Widać, że mają do tego przekonanie i serce, bo sami się nieźle bawią, jak roztańczeni: ksiądz Jacek Kotowski i kleryk WSD Łukasz Lipiński.
Tanecznym figurom i improwizowanym popisom choreograficznym przygląda się ze skarpy, jakby trochę onieśmielony żywiołowością diecezjan, biskup Janusz Stepnowski. Mówił im na powitanie o ważnej roli dziadka i babci w wychowaniu, także religijnym, „naszych dzieci i naszej młodzieży”. - Czasem wasi synowie czy córki muszą wyjechać daleko od naszej Łomży, aby szukać za granicą pracy – przypomniał smutno biskup. - Wtedy ciężar opieki i wychowania spada na wasze barki...
Zwrócił uwagę słuchającym go w ciszy i w skupieniu ludziom, że sylwetka babci i dziadka „zawsze pozostanie w pamięci dzieci, tak jak w naszej pamięci przetrwali nasi dziadkowie i nasze babcie”. Zachęcał do „korzystania z tego ogrodu, bo to nasze wspólne dobro. Tu jesteście wszyscy wolni...” - Rola dziadków jest nie do przeceniania, gdyż mają więcej czasu, aby zająć się dziećmi – rozwinął później myśl ks. bp Janusz Stepnowski. - Najważniejsze, że wnuki mają z kim być razem. Babcia i dziadek nakarmią, przejdą się na spacer, pokażą i przekażą coś ciekawego, przeczytają książeczkę... W wielu wypadkach bywa, że oderwą od komputera. Potrafią z najmłodszymi uważnie rozmawiać.
Mirosław R. Derewońko