Piękna akcja wielkopostna z łezką w oku
- Pewnego listopadowego dnia nasza dobra koleżanka Andżelika Konopka wpadła na pomysł, żebyśmy zrobili prezent którejś z ubogich łomżyńskich rodzin – wspomina Katarzyna Żebrowska (lat 16), pierwszoklasistka Katolickiego Liceum w Łomży. - Spytała naszą wychowawczynię Katarzynę Jastrzębską, czy nie moglibyśmy w klasie zamienić wręczania sobie nawzajem paczek mikołajkowych na paczki dla ubogich. Jak postanowili, tak zrobili. Wieść o akcji charytatywnej szybko obiegła całą szkołę: pierwszoklasiści rozpropagowali ideę wśród rówieśników i starszego koleżeństwa, wychowawczyni zapaliła do wspólnego działania grono pedagogiczne. W efekcie po kilka bogatych paczek dostało na Wielkanoc aż 12 objętych opieką MOPS-u rodzin!
W Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej przy ul. Dwornej tłoczno: tłum młodzieży na wąskich schodach na pierwsze piętro i w korytarzyku, który prowadzi do małej sali spotkań. Tu dopiero jest ścisk: każdy siada i staje, gdzie się da, w oczekiwaniu na „swoją” rodzinę. Ale – o dziwo – nie ma częstego wśród nastolatków rozgardiaszu, szczeniackich wygłupów czy głupawych dowcipów. Nikt tu nikogo nie poszturchuje, nie rży z byle powodu ani nie stroi cudacznych min. Od razu widać, że to dobrze ułożona młodzież z Katolickich Szkół imienia Kardynała Stefana Wyszyńskiego, w skład których wchodzi również gimnazjum. Oszczędności z mikołajków powiększyli o fundusze zebrane podczas różnych imprez szkolnych, dzięki czemu mogli zakupić lub ofiarować to, czego potrzebowały rodziny, wytypowane przez pracownice socjalne MOPS. Lista potrzebnych rzeczy była długa: garnki, czajnik, pościel, buciki dla dzieci, ub trwałe produkty spożywcze, zabawki, rowerek...
Podopieczni MOPS-u wychodzili ze łzami w oczach...
- Nieczęsto zdarza się taka sytuacja, że młodzież sama z siebie, z własnej inicjatywy chce pomagać potrzebującym i rezygnuje z własnych przyjemności – chwali swoich i z innych klas uczniów anglistka Katarzyna Jastrzębska. - A jak się zapalili, to nasza wielkanocna akcja charytatywna „Otwórzmy serca dla rodzin” nabrała rozmachu.
- Myślę, że każdy cieszył się, że może pomóc biednym ludziom w potrzebie – dodaje drugoklasistka Justyna Durzyńska (lat 17). - Losowaliśmy rodziny, aby nie było lepszych i gorszych czy „po znajomości”. Miło nam słyszeć od obdarowanych słowa wdzięczności, ale najważniejsza jest wewnętrzna satysfakcja z dobrego działania.
Mateusz Wiszowaty z klasy trzeciej zastanawia się w poszukiwaniu odpowiednich słów, jak wyrazić głęboki sens młodzieżowej akcji charytatywnej na Wielkanoc. Po chwili wahania tłumaczy po prostu nazwę z polskiego na angielski, język zrozumiały na całym świecie: „Let's open hearts to families”. Ludzie ubodzy potrzebują serca...
- Nasi podopieczni wychodzili ze łzami w oczach – wzrusza się Małgorzata Kułaga, specjalistka pracy socjalnej Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Łomży. - Matki z dziećmi mówiły mi, że nigdy nie otrzymały tak dużej i i bezinteresownej pomocy od ludzi dobrej woli. Rodzice i nauczyciele mogą być z tej zaangażowanej w akcją charytatywną młodzieży dumni. Tym bardziej, że młodzi sami na ten pomysł wpadli, zorganizowali się wzorowo i przeprowadzili akcję od początku do końca!
Aktywny udział w akcji charytatywnej brała również pani pedagog Natalia Śliwowsk.
Mirosław R. Derewońko
Fot: Nikodem Bojarski i MRD
