Masa Krytyczna pod ratuszem
Około 30. rowerzystów z Łomży spotkało się w piątkowy wieczór na Starym Rynku, po czym przejechali przez miasto, protestując w ten sposób przeciwko dyskryminowaniu ich przez urzędników i kierowców. Była to pierwsza łomżyńska Masa Krytyczna, ale już zapowiedziano następne. – Chcemy zwrócić uwagę na to, że istniejemy oraz na problem rowerzystów w mieście – mówi Adam Sałacki. – W Łomży jest coraz więcej ścieżek rowerowych, ale ich jakość jest fatalna. Dlatego chcemy, żeby wyznaczono nam drogi rowerowe, którymi będziemy mogli się poruszać do pracy, szkoły czy do sklepu – rower to nie jest środek tylko rekreacyjny, ale również zwykły środek transportu!
Masa Krytyczna jest spontanicznym ruchem mającym zwrócić uwagę na problemy rowerzystów i polega na przejeździe zorganizowanej grupy cyklistów przez miasto. Do Polski pomysł akcji przywędrował z USA. Teraz i Łomża dołączyła do coraz liczniejszego grona polskich miast, w których rowerzyści spotykają się regularnie na takich imprezach. Organizatorzy zapowiadają już kontynuację akcji w ostatni piątek sierpnia.
Przed wyruszeniem na trasę przejazdu zebrani podpisali specjalną petycję do prezydenta Łomży Mieczysława Czerniawskiego. Domagają się w niej: przyjęcia określonych standardów projektowania ścieżek rowerowych, koordynowania działań na rzecz bezpieczeństwa jazdy, prowadzenia badań, gdzie ścieżki rowerowe są naprawdę potrzebne oraz ustalenia stałej kwoty w budżecie miasta na ich budowę. Rowerzyści podkreślają, że w Łomży brakuje sprecyzowanego planu budowy tras rowerowych. Powstają głównie typowo rekreacyjne ścieżki rowerowe, układane z polbruku, po którym po pewnym czasie źle się jeździ.
– Mamy nadzieję, że zostaniemy zauważeni w czasie takiego przejazdu przez miasto – podkreśla Adam Sałacki. – Przestrzeń publiczna jest też dla nas, nie tylko dla kierowców. Próbuję wymóc na Mieście budowę kontra pasów czyli dopuszczenia ruchu rowerowego pod prąd na ulicach jednokierunkowych. Poprawiło by to jakość i mobilność ruchu. Wysyłałem takie pismo do naczelnika Wydziału Komunikacji, ale miasto uważa, że likwidacja kilku miejsc parkingowych jest niemożliwa. Warto zebrać dobre rozwiązania – wystarczy pojechać do Gdańska, gdzie miasto współpracuje z rowerzystami, bo prezydent sam jeździ na rowerze. A tutaj trzy stojaki pod urzędem, tu jakieś stare, zardzewiałe, które są niebezpieczne dla rowerzystów, bo przy pierwszym wietrze wyłamują koło roweru. Dlatego na początek trzeba zbudować infrastrukturę rowerową, a potem pokazać ludziom, że warto jeździć na rowerze, że jest to dobre i przyjazne.
Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Elżbieta Piasecka – Chamryk