Radosne imieniny św. Anny i św. Joachima w Łomży
Przez trzy godziny w ogrodach wokół Domu Biskupiego bawiły się dzieci z mamami i tatusiami oraz dziadkami. Na wspólne śpiewanie piosenek religijnych i konkursy ze słodkimi nagrodami przybyło około dwustu osób z okazji imienin rodziców Marii i dziadków Jezusa: św. Anny i św. Joachima. W ten sposób biskup łomżyński Janusz Stepnowski (lat 54) kontynuuje tradycję radosnego spotkania pokoleń, rozpoczętą przez swego poprzednika ks. bp. Stanisława Stefanka (lat 76).
Starszych i młodszych gości powitał ks. bp Janusz Stepnowski, który podkreślił ważną rolę babć i dziadków w wychowaniu dzieci, gdyż uczą szacunku dla tradycji.
Wysoki ganek Domu Biskupiego od strony ul. Giełczyńskiej zamienił się w scenę, na której niestrudzenie występował 12-osobowy zespół wokalny półkolonistów z parafii pw. św. Anny w Kolnie. Pokierował nim z wprawą i podjął się roli animatora zabawy w wesołe śpiewanie łomżyniak ks. Adam Ulatowski, akompaniujący na gitarze chórzystom, przebranym za śnieżnobiałe anioły ze skrzydłami z tektury i bibułki. Co jakiś czas dzieciaki kilkuletnie i kilkunastoletnie tłumnie zajmowały schody, aby wziąć udział w konkursach wiedzy religijnej i piosenek dla wzruszonych babć i dziadków, które poprowadził ks. Łukasz Polkowski z Kolna.
Młodo wyglądająca babcia Krystyna Kaczyńska z Łomży zjawiła się w towarzystwie dwóch wnuków: czteroipółletniego Bartosza oraz szesnastomiesięcznego Jerzego.
- Być babcią to ogromna radość – twierdzi z przekonaniem. - Wnuki ofiarowały mi swoje zainteresowanie, a ja przy nich ciągle się uczę, na cym polega spontaniczność i otwartość. Przebywanie z nimi mnie odmładza, skaczemy w berka i bawimy się w chowanego. Zachęcają mnie do czytania i opowiadania bajek, a przez to umysł się ćwiczy i rozwija wyobraźnia. Chciałabym jeszcze mieć wnuki od 30- i 20-letniego syna. Ale na to trzeba jeszcze trochę poczekać...
16-letni Bartek Krupa z kolneńskiej grupy wokalnej ma bardzo wysokie mniemanie o swoim dziadku.
- Tata nie nauczy tego co dziadek – zauważa chłopiec. - Mój dziadek potrafi dużo opowiadać o wojnie i o czasach komuny, o tym, co wtedy strasznego przeżyli. To on nauczył mnie grać na akordeonie. No, i dziadka nie widuje się na co dzień jak tatę. Dziadek to taki dużo starszy kolega, któremu o wszystkim można opowiedzieć.
Na ten właśnie aspekt kultywowania tradycji i dzielenia się przez dziadków swoimi doświadczeniami z najmłodszą generacją położył akcent ks. bp Janusz Stepnowski.
- Dziadkowie kultywują przekazywanie historii, bo każda rodzina ma swoją historię – mówi hierarcha, który po raz pierwszy gościł babcie, dziadków i rodziców z dziećmi w ogrodach biskupich. - Dziadkowie przeżyli więcej lat, mogą opowiadać szczegóły z rodzinnej przeszłości, uczyć i wprowadzać w życie wiary. Ja, niestety, dziadków ze strony taty nie znałem, bo mój tata Alfred był sierotą... Dobrze poznałem za to dziadków ze strony mamy Stefanii na Kurpiach. Wtedy w ich domu nie było nawet światła. Dziadkowie mieszkali razem z ciocią i wujkiem oraz ich siedmiorgiem dzieci. Stół był rzeczywiście obszerny, gdy przyjeżdżaliśmy do nich z rodzicami. I chociaż to był prosty i biedny kurpiowski stół, można było przy nim od dziadków nauczyć się prostoty i głębi życia...
Mirosław R. Derewońko
Fot.: Krzysztof Chełstowski