Andrzej Cwalina - W poszukiwaniu utraconego raju
W ramach NOCY MUZEÓW, 19 maja 2012 roku, o godz. 19. 45, w Galerii odbyło się otwarcie wystawy malarstwa Andrzeja Cwaliny pt. „W poszukiwaniu utraconego raju”. Wernisaż uświetnił mini recital Barbary Eder (skrzypce) i Mirosława Kotelczuka (akordeon). Wystawa będzie czynna do 20 czerwca 2012 roku.
Andrzej Cwalina urodził się w Lublinie (1954), studia ukończył we wrocławskiej Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych (1979). W 1982 roku na 9 lat związał się z Łomżą i podłomżyńskim Drozdowem. Jak wspomina, to były szczęśliwe lata dla niego i jego twórczości. Powstały wtedy liczne obrazy, rysunki i grafiki, które, choć inspirowane nadnarwiańskimi klimatami, stały się czymś więcej niż tylko artystycznym przetworzeniem pejzażu. Po wyjeździe, w 1991 roku, do Lublina poświęcił się zajęciom nieartystycznym. Obecny, sentymentalny powrót w dorzecze Narwi zbiega się ze wznowieniem po 22 latach aktywności twórczej. Jest to powrót konsekwentny i zaskakujący zarazem. Wydawać by się mogło, że artysta tylko na chwilę odłożył pędzel, by poszukać inspiracji, czy po prostu... napić się kawy. W obrazach powraca charakterystyczna powściągliwość i prostota form, niewymuszona, stonowana paleta i elegancka, wynikająca ze „złotego podziału” kompozycja. Nie jest to jednak tożsame z jednoznacznością treści. To, co na płaszczyźnie wizualnej tchnie spokojem, w sferze interpretacyjnej nie daje się tak łatwo „oswoić”. Z płócien emanuje nastrój niedopowiedzenia i oczekiwania. Co ciekawe, nie dzieje się tak ani za sprawą tajemniczych oczu spoglądających łakomie z wnętrza studni, ani nawet stłoczonych w „szczelinie” ludzkich głów, nasuwających traumatyczne skojarzenia. Największe poruszenie budzą najmniej ilustracyjne elementy. Mimo, że ich geneza tkwi w sielskim krajobrazie Czartorii i dorzecza Narwi, to za sprawą osobistego potraktowania nabierają głębszego wyrazu. To właśnie nierzeczywiste nieskończone przestrzenie, oniryczna atmosfera, wyszukana kolorystyka, rozproszone światło nadają płótnom szczególną moc. Podobnie jak niezwykłe, kuliste obiekty przywodzące na myśl wypalone słońce nad umarłą planetą, lub wschód księżyca nad postapokaliptycznym krajobrazem, czy schody prowadzące ku bliżej nieokreślonemu przeznaczeniu - widoki miejsc znajomych, ale odległych, niczym Ziemia z nieba, w słynnym dziele Kubricka. Widzowie zatem są świadkami artystycznego zmagania twórcy szukającego konsensusu pomiędzy warstwą treściową płynącą z emocji towarzyszących obcowaniu z przyrodą, a płaszczyzną formalną, podporządkowaną regułom intelektu.
Na ekspozycji wykorzystane są zdjęcia Wojtka Surawskiego, łomżyńskiego fotografika – członka założyciela Klubu Fotografii NURT.
Agnieszka Chojnowska