Niespokojne życie przy Kamiennej
Jeżdżą, kurzą, hałasują... - mieszkańcy domów przy ulicy Kamiennej w Łomży domagają się od władz miasta budowy obiecanej im ulicy. Kamienna – jak nazwa to sugeruje - nie jest ulicą z nawierzchnią asfaltową. To co służby miejskie co jakiś czas wysypują tu aby wyrównać drogę jest prawdopodobnie mieszanką tłucznia i gruzu... - Chcieliśmy aby zbadano co jest w tych wzbijanych przez samochody tumanach kurzu, ale nam odmówiono – żalą się mieszkańcy. Ich domy stoją dziś w odległości 3 - 4 metrów od jezdni, którą według ich wyliczeń przejeżdża nawet do stu samochodów na godzinę. Mała uliczka ostatnio dodatkowo stała się swoistą obwodnicą dla remontowanej Alei Legionów, i jeżdżą nią nawet także ciężarówki i tiry.
- To co tu się dzieje, zwłaszcza rano i po południu to horror – mówią zgodnie mieszkańcy kilkudziesięciu nowych domków, które powstały na terenach pomiędzy Szosą do Mężenina, ogródkami działkowymi na Zawadach i znajdującym za „Mechaniakiem” Centrum Kształcenia Praktycznego.
- Jak kupowaliśmy działki pod domy, to prezydent obiecał nam, że ta droga będzie zrobiona bardzo szybko – mówi jedna z mieszkanek. - Jej budowa jest zapisana w uchwale scaleniowej. Musi powstać do 2012 roku – dodaje inny właściciel pobliskiego domku, podkreślając, że już dawno wszyscy musieli zapłacić naliczone im przez urząd opłaty adiacenckie. - Tymczasem do tej pory nic się nie robi. Nie ma nawet planów jej budowy – dodaje.
Zgodnie z tym co mówią mieszkańcy przed ich działkami ma być pas zieleni, później chodnik, i dopiero dalej asfaltowa, równa droga i znowu chodnik. Dziś kamienna nierzadko na mniej niż metr zbliża się do ogrodzeń domów.
- Kamienie odskakujące z pod kół samochodów uderzają w ogrodzenia i domy. Raz nawet taki kamień uderzył w matkę spacerująca z małym dzieckiem – mówią.
W środę na Kamienną zaprosili dziennikarzy, przez chwilę utrudniali ruch na drodze...
- Jeśli miasto nic nie zrobi będziemy blokować drogę. Trzeba wstrzymać tu ruch, albo zamknąć wjazd od strony Szosy do Mężeniana – to jedyne rozwiązanie – mówili, dodając, że najgorsze są samochody dostawcze, które tędy przejeżdżają do pobliskich firm.
- Ci kierowcy jeżdżą bardzo szybko, pewnie z 70 km/h i nikt, ani policja, ani straż miejska tu nie zagląda – opowiadali.
Poprawi się?
Wcześniej, podczas sesji interpelację w tej sprawie składała radna Hanka Gałązka. Odpowiadając jej wiceprezydent Beniamin Dobosz mówił, że problem jest mu znany i dodawał, że do końca miesiąca postarają się o postawieniu tu znaków „strefa zamieszkania”.
- Ruch będzie mniejszy, ale ulica na razie nie będzie lepsza – mówił.