Prawie jak tunele...
Trzy, wymurowane z czerwonej cegły, wyglądające jak wejścia do jakichś lochów jamy odkryli pracownicy prowadzący wykopy na dziedzińcu Muzeum Północno-Mazowieckiego w Łomży. Tajemnicze „tunele” znajdują się przy wschodniej ścianie budynku. Na chwilę odżyła legenda o tunelach biegnących pod miastem... Te mogłyby prowadzić do pobliskiego klasztoru sióstr benedyktynek... Niestety prawda o odkryciu okazał się prozaiczna.
- To zbiorniki kloaczne, czyli szamba... - mówi archeolog Jolanta Deptuła z Muzeum Północno-Mazowieckiego w Łomży. - Niestety żadnych tajemnych tuneli biegnących pod Łomża nie znaleźliśmy – dodaje.
Pracownicy muzeum na bieżąco monitorują prace jakie wokół remontowanego budynku prowadzą robotnicy. Szczególnie ciekawe są te związane z wykopami. To właśnie w ten sposób odkryto te trzy, murowane z czerwonej cegły, szamba.
- Prawdopodobnie pochodzą z początku lat 20 XX wieku, gdy budynek, w którym teraz jest muzeum było wynajmowane na potrzeby seminarium - mówi Deptuła.
Wraz z ziemią z wykopów „na wierzch” trafiają „skarby” skrywane dotychczas pod grubą warstwą ziemi. Nie są to klejnoty, monety, czy drogocenne przedmioty, ale dla archeologów bardzo ciekawe fragmenty ceramiki.
- Znaleźliśmy już pewnie ze dwa tysiące różnych fragmentów. Te najstarsze pochodzą z XVI wieku i wskazują, że ten teren był już wtedy intensywnie zamieszkiwany – mówi archeolog.
To przede wszystkim fragmenty domowych naczyń - misek, dzbanków, talerzy. Wśród odkrytych „skorup” jest także kilka wskazujących, że mogły należeć do kogoś bardziej zamożnego. To np. fragmenty naczyń ze słynnych rosyjskich zakładów porcelany Kuzniecowa.
Jak podkreśla Jolanta Deptuła bezsprzecznie najstarszym znaleziskiem odkrytym przy modernizacji budynku muzeum jest krzemienny skrobacz.
- Jego wiek pewnie można by określić na jakieś 4,5 – 5 tys lat – ale niestety na pewno nie pochodzi z Łomży. Prawdopodobnie został tu przywieziony z piaskiem. Kiedy – tego też nie wiemy – mówi archeolog zwracając uwagę, że teren był już wiele razy przekopywany w związku z prowadzonymi tu wcześniejszymi robotami budowlanymi.
- Trochę to wygląda jak śmietnik – dodaje opisując to co odkrywane jest przy okazji obecnych prac.
Prace „ziemne” wokół budynku muzeum przy skrzyżowaniu ulic Dwornej i Giełczyńskiej będą trwały jeszcze co najmniej kilka tygodni i archeolodzy liczą, że uda im się odkryć jeszcze wiele ciekawych znalezisk, a być może także prawdziwych skarbów przeszłości.
Fotografie: B. Deptuła