wiadomość pochodzi z www.radio.bialystok.pl
Radni w Wysokiem Mazowieckiem zmienili uchwałę pod wpływem rodziców.
Podczas specjalnej sesji Rady Gminy unieważnili swoją decyzję sprzed kilku tygodni. Zgodnie z nią blisko 200 dzieci musiałoby zrezygnować z nauki w dobrze wyposażonych szkołach w Wysokiem i wrócić do małych wiejskich szkół. Dzięki temu gmina miała zaoszczędzić na kosztach dowożenia dzieci do szkół w mieście. Podczas dzisiejszej sesji sama zmiana zajęła radnym kilka minut. Ponad godzinę trwał za to festiwal wzajemnych pretensji.
Sesja zaczęła się od blisko 20 minutowego expose wójta gminy Wysokie Mazowieckie, Henryka Wyszyńskiego. Wójt protest rodziców uznał za spisek jego politycznych przeciwników. "Pikieta to protest niedowartościowanych osób, które genetycznie mają zakodowane sianie zamieszania i plotek" - powiedział na rozpoczęcie sesji. Radni poprosili o wyjaśnienia także obecnego na sesji burmistrza Wysokiego Mazowieckiego, Jarosława Siekierko, bo jak przyznał jeden z nich - nie wiedzieli już o co chodzi ze sporną uchwałą. Burmistrz wyjaśnił, że uchwała to jednocześnie informacja dla dyrektorów miejskich szkół, żeby od pierwszego września nie uwzględniali dzieci z terenu gminy przy planowaniu liczby klas. Spowodowałoby to, że prawie 200 dzieci nie mogłoby od pierwszego września chodzić do miejskich szkół. Radni pod wpływem obecnych na sali kilkudziesięciu rodziców niemal jednomyślnie przegłosowali unieważnienie poprzedniej uchwały. Mieszkańcy winą za zamieszanie obarczają władze gminy. Podczas sesji swoje niezadowolenia wyrażali w bardzo ostrych słowach. Na całym zamieszaniu najbardziej skorzystają jednak sami radni. Do końca kadencji wyborcy zapewne zapomną o całym zamieszaniu, a diety za obecność na sesji nadzwyczajnej zasili ich konta.
