Wygrać, nie wygrać - posiedzieć warto
Dziś mija termin powołania obwodowych komisji wyborczych – czyli komisji, które będą siedziały przy urnach do których będziemy wrzucali wypełnione karty do głosowania w listopadowych wyborach samorządowych. Kandydatów zgłaszają komitety wyborcze, a komisje obwodowe powołuje terytorialna czyli Miejska (Powiatowa, Gminna) Komisja Wyborcza. W samej Łomży w komisjach tych zasiądzie około 300 osób. I tu powstał problem. Okazało się, że komitety wyborcze zgłosiły do pracy w komisjach więcej chętnych niż przewidziano dla nich miejsc.
W takim wypadku konieczne jest losowanie. Tyle tylko, że MKW z tego losowania chciała wykreślić znaczną część kandydatów zgłoszonych przez komitet Wyborczy Prawa i Sprawiedliwości. Argumentowano, że kandydaci do komisji zgłoszeni przez ten komitet są spokrewnieni z kandydatami PiS-u na radnych. Wobec protestu pełnomocnika wyborczego komitetu konieczne okazały się wyjaśnienia Państwowej Komisji Wyborczej. Jak podkreśla Jerzy Dołęgowski dyrektor łomżyńskiej Delegatury Krajowego Biura Wyborczego zakaz zasiadania krewnych kandydatów w komisjach wyborczych dotyczy tylko tych samych okręgów wyborczych, a nie całego miasta. W wyborach do Rady Miasta Łomży są cztery okręgi wyborcze i 33 obwody do glosowania. Członkowie rodzin nie mogą zasiadać tylko w tych komisjach obwodowych, które pracują na terenie okręgu w którym kandydatem na radnego jest członek ich najbliższej rodziny.
Dodajmy, że za prace w komisjach ich członkowie dostają diety – ok. 150 zł.
Dodajmy, że za prace w komisjach ich członkowie dostają diety – ok. 150 zł.
