Dlaczego bawimy się akurat w noc sylwestrową...?
Bal sylwestrowy to w Łomży bardziej wyobrażenie niż doświadczenie. Prawdopodobnie większość mieszkańców spędzi wieczór w sylwestra przed telewizorem albo komputerem. Część będzie bawić się na imprezach w domu swoim, krewnych lub przyjaciół. - Zabawy na przełomie roku kojarzymy z nocą z 31. grudnia na 1. stycznia, lecz w polskiej tradycji sylwestry stały się popularne w drugiej połowie XIX w., i to bardziej w miastach niż na wsi – wyjaśnia historyk Marek Urban. Przysłowie powiada, że wszystkie drogi prowadzą do Rzymu. A tam rządzili papież Sylwester I i Sylwester II.
W Rzeczpospolitej od czasów średniowiecza zabawiano się, przede wszystkim, w zapusty, czyli w okresie od święta Trzech Króli 6. stycznia do wtorku poprzedzającego Środę Popielcową. Zabawy karnawałowe, biesiady, bale zimowe i korowody przebierańców odbywały się w okresie 5 tygodni. Pomysł na zabawy akurat sylwestrowe przyszedł do nas z zachodu Europy, z Niemiec, lecz zrodził się w Italii. Była tam żywa tradycja rzymskich Saturnaliów ku czci boga Saturna: urządzano uczty, na których panowie jadali wyjątkowo z niewolnikami, i organizowano uliczne maskarady i tańce, ponieważ ciemne po zmroku ulice oświetlano na czas grudniowego święta świecami i pochodniami.
Od Saturnaliów do edyktu Konstantyna
- W dawnym Rzymie 1. stycznia rozpoczynał się nowy rok kalendarzowy wraz z objęciem urzędów przez dwóch konsulów – opisuje radosny zwyczaj sprzed ponad 2 tysięcy lat historyk. - Z tej okazji mieszkańcy miasta składali sobie życzenia i obdarowywali się nawzajem prezentami. Mogła to być rzymska moneta nazywana Asem z wizerunkiem boga Janusa, który był opiekunem ostatniego dnia w roku. Należało pójść do jego świątyni i złożyć stosowną ofiarę. Wieczorem Rzymianie ucztowali, bawili się wesoło, chociaż nie z taką intensywnością jak w trakcie Saturnaliów. Cesarze rzymscy w IV wieku uznali chrześcijaństwo za religię państwową, więc pogańskie obrzędy Saturnaliów i świąt Janusa stały się zakazane. Tradycja była jednak silniejsza niż wola elit rządzących, gdyż Rzymianie i mieszkańcy miast italskich dalej gromadzili się na ulicach w czasie przesilenia zimowego, aby się wspólnie bawić, pić wino, żartować. Uzasadnienie było teraz inne. W tradycji Kościoła katolickiego jednym z najważniejszych papieży był Sylwester I (314-335), bo pontyfikat przypadł na kluczowy moment dla historii chrześcijaństwa. Jeszcze na początku IV wieku z woli cesarza Dioklecjana na gminy chrześcijańskie spadły surowe represje. Kościołowi przybyło męczenników za wiarę, ale też sporo biskupów i księży załamało się w śledztwie. Kościół jako instytucja przetrwał ciężką próbę, zaś nowy cesarz Konstantyn wraz ze współrządzącym cesarzem Licyniuszem wydali w 313 roku w Mediolanie edykt tolerancyjny. Chrześcijaństwo w ciągu 1 stulecia z religii prześladowanej staje się religią państwową, zaś jego kapłani zaczęli zwalczać stare religie grecko-rzymskie jako pogańskie.
7 wieków od papieża Sylwestra I do Sylwestra II
Sylwester I blisko współpracował z cesarzem Konstantynem. Z jego osobą kojarzono wielki awans polityczny i rozliczne przywileje, którymi cesarz obdarzył Kościół chrześcijański. Tak nagła zmiana polityki władz cesarstwa wobec chrześcijan, która nastąpiła w IV wieku, wydała się im czymś tak niezrozumiałym i cudownym, że widzieli w tym oczywistą ingerencję samego Boga. W ludowych opowieściach to zwycięstwo nad złem, które spotkało wyznawców Chrystusa, przybrało baśniową formę. Wierzono, że to papież Sylwester I uchronił Rzym i jego mieszkańców przed groźną bestią - wyobrażaną jako wąż lub smok, nazywaną Lewiatanem - i uwięził ją w lochach swojego pałacu na Lateranie lub Watykanie.
Gdy zbliżał się rok 1 000, Millennium, w całej Europie coraz więcej ludzi spodziewało się zapowiadanego w Apokalipsie św. Jana końca świata. Wśród mieszkańców Rzymu znowu odżyła legenda sprzed 7 wieków o bestii – smoku, żyjącym w lochach papieskiego pałacu. Ale obawiano się, że zgodnie z przepowiedniami, bestię uwolni świeżo wybrany papież Sylwester II (999-1003). Rzymianie nie lubili go i nie ufali mu, chociaż podziwiali za wiedzę astronomiczną i matematyczną, którą posiadł dzięki kontaktom z arabskimi uczonymi. Posądzano papieża o pakt z diabłem: był za mądry na swoje czasy. W nocy 31. grudnia 999 r. nic specjalnego się nie wydarzyło. Nie było końca świata ani straszliwej bestii – węża czy smoka na ulicach Rzymu. Za to pojawiły się tłumy mieszkańców Wiecznego Miasta, bawiąc się i radując, że nawet jeśli kiedyś umrą, to jeszcze nie tym razem. Powtarzano zabawy w kolejnych latach i tradycja ta jest żywa do dzisiaj. Lewiatan nie przyniósł ludzkości zagłady. Papież Sylwester II mógł udzielić błogosławieństwa: Urbi et Orbi. Twórcy tradycji na Boże Narodzenie u chrześcijan również skorzystali ze zwyczajów Saturnaliów.
Mirosław R. Derewońko
tel. red. 696 145 146