Po 10 latach ścięła włosy i oddała na perukę
- W sezonie letnim, pokomunijnym, dzieciaki przychodzą co chwilę, dziewczynki i chłopcy też, mężczyźni nawet przychodzą, którzy zapuszczają warkocze i ścinają - opowiada fryzjerka z Salonu Edyta w Łomży, ścinająca włosy dla Fundacji Rak'n'Roll z Warszawy, która prowadzi akcję tkania peruk dla kobiet w trakcie chemioterapii. - Mierzymy w warkoczu długość, minimum od gumki do gumki musi być 25 cm. Może być więcej... Rak'n'Roll ufundował dotychczas ponad 4 tysiące peruk.
Ola Mościcka od prawie 10 lat hodowała włosy dla ładnego wyglądu, co było wspólnym pomysłem z jej mamą. Jednak gdy na dworze zrobiło się za gorąco, to zbyt długie włosy zaczęły dziewczynce przeszkadzać. Mimo że to była pierwsza wizyta Oli w salonie fryzjerskim, spokojnie spała w nocy. - Moje włosy pójdą na perukę - mówi młodziutka Dobrodziejka, bardzo zadowolona, że jej włosy będą nadal "żyć" na głowie innej kobiety, zmagającej się z nowotworem. - Fajnie pomagać innym.
Potrzebne tylko włosy niefarbowane
Mama Oli, Urszula Mościcka, wcześniej w rozmowie z córeczką zastanawiała się, jaki mógłby być pożytek dla innych po ścięciu długich na około 40 cm włosów: blond, umyte, czyste, niefarbowane, bez odżywki. - Bo włosy pofarbowane, tlenione, pielęgnowane odżywkami nie nadają się na peruki dla pań podczas chemioterapii, muszą być naturalnie czyste - wyjaśnia Pani Urszula. - Zależało nam obu, żeby takie ładne włosy się nie zmarnowały. Chciałyśmy móc oddać je komuś, komu z powodu choroby nowotworowej włosy wypadły, aby miał perukę i żeby mu nie było tak przykro. Słyszałam o działalności Fundacji Rak'n'Roll, która na swojej stronie listę salonów. W Łomży to Salon Edyta przy ul. Małachowskiego 6. Ola przyszła z umytymi włosami, które Pani fryzjerka zaplotła w cztery warkoczyki, po czym ścięła i wyśle do Fundacji. Ale wiem, że na jedną perukę włosów trzeba dużo, dużo więcej... Dlatego Pani Urszula i Ola zachęcają innych do przyłączenia się do akcji Rak'n'Roll.
Mirosław R. Derewońko
tel. red. 696 145 146