Miłość w rowie, na weselu i przy Wiejskiej 10 w Łomży
Kto pragnie zakochać się romantycznie i praktycznie na cale życie, powinien uważać na szczegóły w swym otoczeniu, ponieważ Miłość lubi podróżować, wędrować, bawić się i odpocząć po trudach. 23 pary małżonków z Łomży po 50 latach przysiadły na chwilę w sobotnie południe w holu ratusza. Królowała wyniosła choinka, podniosła atmosfera Złotych Godów i wzniosła refleksja o: młodości sprzed pół wieku, marzeniach, planach i wzruszeniach. „Przeżyłam z Tobą tyle lat, oddałam Ci swój cały świat...” - śpiewała Teresa Makieła, ówczesna studentka farmacji w Lublinie, która przyszłego męża Edmunda Marka i naczelnego inżyniera w Łombecie w Śniadowie poznała jako rowerzystka.
Ale kierowca służbowy, wiozący inżyniera Edmunda Marka Makiełę na ważne spotkanie, potrącił rowerzystkę, tak że wpadła ona do rowu. Myśląc, że nic poważnego się nie stało, nie zatrzymał się i gnał dalej. Usłyszał mocną wiązankę bardzo ostrych słów od przełożonego. Po ważnym spotkaniu w powrotnej drodze odnaleźli dom dziewczyny, aby stwierdzić i uspokoić się, że jest cała i zdrowa. Od słowa do słowa zaczęło kiełkować młodzieńcze uczucie, rozwijając się w małżeństwo na 50 lat.
Ale przetrwaliśmy i dotrwaliśmy
19-letni Łukasz Mikucki będzie psychologiem i, być może, zacznie radzić małżeństwom, jak mają sobie radzić z trudnościami i kryzysami w związku. Uśmiechnięty młodzieniec wkracza z pięknym bukietem do ratusza, gdzie w hallu jest niewiele mniej szaro niż na dworze. Na szczęście, kolorowe garsonki jubilatek i krawaty jubilatów dodają barw granitowemu wnętrzu. I kwiaty od mieszkańców Łomży, reprezentowanych uroczyście przez kierownik Ewę Nowakowską z USC oraz prezydenta Mariusza Chrzanowskiego, sprawiają, że świat nie jest tak ponury, jak wietrzna szaruga na dworze.
Prezydent pogratulował małżonkom, że dotrzymali przez 50 lat przyrzeczeń o miłości, wierności i wytrwaniu z sobą do końca. Zauważył, że czasy bardzo się zmieniły, mniej jest trwałych związków wśród młodego pokolenia, ale seniorzy są wzorem do naśladowania, jak przetrwać trudne momenty. Za symboliczną nagrodę posłużyły Medale za Długoletnie Pożycie Małżeńskie od Prezydenta RP Andrzeja Dudy. - Rodzice mogą być zadowoleni i dumni, że dobrze nas wychowali i wykształcili – mówi Mariusz Mikucki, syn Barbary i Antoniego Mikuckich, brat Joanny, mąż Anity i tata Łukasza.
- Stworzenie szczęśliwego związku na przestrzeni 50 lat nie było łatwe – dziękowała za medale w imieniu odznaczonych Teresa Makieła. Przypomniała, że z upływem lat marzenia się zmieniły i nie wszystkie plany udało się zrealizować. Pojawiały się obowiązki i sprawy, trzeba było się zmierzyć z nimi. - Ale przetrwaliśmy i dotrwaliśmy – podsumowała przemowę promiennym akcentem nadziei.
Były wojewoda łomżyński i kronikarz Mieczysław Bagiński świętował jubileusz z żoną Elżbietą Marią i ucieszył się, że widzą w hallu znane „radosne twarze sprzed pół wieku, a niektóre dłużej”.
„Nawet jeżeli żona nie ma racji, to znaczy, że ma”
50 lat temu Barbara Mikucka chce z wykształcenia zostać ekonomistką. Będzie pracowała, m.in., w PKO, zaś przyszły dr weterynarii Antoni Mikucki będzie dopiero kierował Wojewódzkim Zakładem Weterynarii w Łomży. Poznali się w Grajewie na ślubie przyjaciół, gdzie on był drużbą. - Spokojny, opanowany, grzeczny, dobrze wychowany, miał jako pierwszy w mieście dużego fiata 125 p koloru lekko błękitnego – wspomina Barbara, choć Antoni chce precyzować, że samochód był beżowy. Nie osiągnąwszy celu, mąż konstatuje ze śmiechem: - Nawet jeżeli żona nie ma racji, to znaczy, że ma.
Musiał się pokory nauczyć, bowiem całe życie pracował na stanowiskach kierowniczych. Pochodzi z porządnej i pracowitej rodziny, z dobrego gospodarstwa, „ze wsi murowanej i dachówką krytej”. - Urodziłem się w czepku – ocenia wspólny dorobek Antoni. - Z tą piękną dziewczyną mamy dwoje dzieci, troje wnuków: Jasia, który jest lekarzem, Łukasza, który będzie psychologiem, i 7-latkę Alę.
„Mama wymyśla, a tata realizuje, albo odwrotnie”
Malarka i projektantka Marzena Turek - Gaś patrzy z podziwem na rodziców. - Myślę, że patentem na ich miłość, że wytrzymali ze sobą 50 lat, jest brak nudy – opowiada absolwentka ASP Kraków i doktorantka UJK Kielce. - Oni nigdy się nie nudzą, bo zawsze mają coś kreatywnego do zrobienia. Uzupełniają się. Mama wymyśla, a tata realizuje, albo odwrotnie. Mama kocha kwiaty, które lubi w ogrodzie eksponować, tata projektuje podpory, pergole. Umieją dostrzec w przyrodzie piękno. Teraz np. cieszą się sikorkami, które przylatują i można je obserwować. W Szkole Drzewnej tata wszędzie chodził z aparatem, który wygrał w konkursie. Miał pseudonim Fotograf, do dzisiaj ma wspaniałych kolegów, z którymi chętnie się spotyka. Maja piękne wspomnienia, zachowane na tych zdjęciach...
- Poznaliśmy się na ul. Wiejskiej 10 w Łomży – opowiada jubilat Stanisław Turek. - Przyjechałem z Bieszczad w 1965 r. do szkoły w Łomży, do Technikum Przemysłowo-Pedagogicznego... W 2019 r., oprócz jubileuszu 50-lecia małżeństwa, świętuje 50-lecie zdania matury i razem z kolegami tworzy Złoty Rocznik Szkoły Drzewnej (nieistniejącej). - W Łomży znalazłem miłość mojego życia i tutaj z nią zostałem – uśmiecha się tata pięciorga dzieci: Roberta, Marzeny, Emila, Rafała i Klaudii. Całe życie ciężko pracowali na utrzymanie rodziny. On – nie tylko jako fotograf – malował mieszkania i prowadził firmę remontowo-budowlaną. Żona Krystyna pracowała w handlu, w WZSR prowadziła dział AGD. Sprowadzała towary i dzieliła na 4 zakłady gospodarcze, na Łomżę, Kolno, Grajewo i Wysokie Mazowieckie. Z wykształcenia technik ogrodnictwa jeździła również na kontrolę sklepów. Wspólnie z mężem doczekali piątki wnuków, dla których dziadkowie będą wzorem pięknej Miłości.
Mirosław R. Derewońko