Z armatką na protest do Warszawy
Tylko kilku rolników z rejonu Łomży wyjechało na „oblężenie Warszawy”. Organizowane przez młodego rolniczego działacza Michała Kołodziejczaka „Agropowstanie” ma doprowadzić do zmiany podejścia przez polskie władze do rolnictwa. - Rząd nic nie robi dla rolników. Rząd nie wspiera rolnictwa tak jak we Francji, Niemczech. Tam rząd chce żeby ludzie produkowali, a tu wszystko chcą zniszczyć – mówi w środowy poranek jeden z łomżyńskich rolników jadących na „oblężenie Warszawy”.
Młodzi rolnicy, którzy z Łomży pojechali protestować w obronie rolnictwa nie chcieli, aby wskazywać ich z imienia i nazwiska. Wszyscy zgodni są co do oceny, że sytuacja w rolnictwie jest bardzo ciężka.
- Produkcja mleka jest jeszcze opłacalna, ale inne działy już nie – mówi jeden z nich tłumacząc, że jadą wesprzeć rolników z innych regionów, których w Warszawie ma być tysiące. Zabrali ze sobą biało-czerwone flagi i armatkę hukową, która normalnie służy do odstraszania dzików.
- Zabija się zdrowe świnie w chlewach, a dziki sobie chodzą i nikt z tym nic nie robi – mówi jeden z rolników. - Dziczyzna to mięso jest dla elity. Zdrowe świnie idą na utylizacje, a dziki idą do chłodni są badane i dalej sprzedawane – dodaje.
Jego kolega podkreśla, że myśliwy za zabicie dzika, który wyżywił się na polu rolnika, dostaje 650 zł, a rolnikowi robi się tylko problemy. - Żeby zabić sobie wyhodowaną w gospodarstwie świnię trzeba najeździć się z papierami – wyrzuca.
Rolnicy mają pretensje do „niemieckich” mediów, że nagłaśniają rzekomo polskie afery z zabijaniem chorych krów.
- Jak krowa złamie nogę to w czym to mięso jest niedobre. Ja straciłem 1000 złotych na sprzedaży trzech krów, bo cena spadła już o złotówkę na kilogramie – mówi przekonując, że podobne sytuacje z nierzetelnymi ludźmi, którzy chcą zarobić na zabijaniu zwierząt bez nadzoru weterynaryjnego zdarzają się także w Niemczech. - Tam, to jest wyciszane, a u nas robi się aferę jakby to było wszędzie, a nie tylko w jednym przypadku.
- Już robi się aferę z chorobą wściekłych krów – to jest wszystko sztucznie nakręcane – dodaje drugi z rolników.
Wszyscy mają pretensje do ministra rolnictwa i całego rządu, za to, że nie wspierają rolnictwa.
- Mieliśmy 11 milionów świń, a teraz spadło na 7 mln, a to dopiero początek choroby (ASF – dop. red.). Nie będziemy mieli bezpieczeństwa żywnościowego kraju jak tak dalej będzie – twierdzi rolnik wyrzucając, że w Polsce dominuje w sprzedaży słabsza żywność zza granicy. Jego zdaniem, nadzór weterynaryjny nad mięsem sprowadzanym do Polski powinien być staranniejszy.
Lider rolniczych protestów Michał Kołodziejczak napisał dziś rano na Facebooku:
Andrzej Duda obrońcą polskiej wsi! 🇵🇱 to hasło na dziś i następne tygodnie, miesiące. Prezydent ma wszelkie możliwości, aby przełamać opór środowiska związkowego do samooczyszczenia.
Nadszedł czas budowania realnej i godnej reprezentacji rolników. Czas budowania siły polskiej wsi. Podejmowania decyzji zgodnie z polską racją stanu.
Dziś Prezydent może dołożyć swoją cegiełkę do odbudowy polskiego rolnictwa. Może też stanąć na straży dotychczasowych układów. Wybierze nas, rolników czy beton związkowy? Już dziś pierwsze odpowiedzi.