Z turoniem
Jaka szkoda, że ta najbardziej archaiczna wizualizacja przepięknej tradycji szybciej zanika, zanim szerzej utrwali się w młodych głowach. A mamy co chronić, np. w kształcie lokalnych szopek widać nie tylko słynną krakowską architekturę, ale i puszczańską, znad Narwi (przykłady w zbiorach Muzeum - więc są wzory do inspiracji). Częściej pokazujmy turonia! Nawet zespoły taneczne mogą włączyć go do swoich występów - w formie przerywników - jako scenki z kolędnikami, korowajem, swatami itd. Obecność postaci zwierząt w obrzędach ludowych ma starsze korzenie: od tańca czarownika z rogami, w skórze upolowanego zwierza - po wejście w stado tak przebranego łowcy podczas polowania. Echo malowniczych zwyczajów to „upolowanie” słodkości przez śpiewających kolędników: od drugiego dnia Świąt, czasem do końca karnawału. Nie jesteśmy ”dziadami kalwaryjskimi” (z czego to Kotku?) mamy własną unikalną kulturę, Jeśliś duchem młody, nie musisz kochać Narwi ale rusz głową jak można przyczynić się do ocalenia żywych zwyczajów staropolskich - toż to unikalna atrakcja turystyczna. Niechże ktoś sprytny z Ziemi Łomżyńskiej albo Kurpiowskiej zechce „pochodzić” przy wpisaniu naszych „Kolędników z turoniem”, tej perełki niematerialnej - do Listy Światowego Dziedzictwa UNESCO. Z Białorusi wpisano „Bożonarodzeniowych Carów”, a Polacy czym się pochwalą? Istnieje co prawda Krajowa Lista ale tylko informacyjna, kilkudziesięciu niematerialnych zjawisk, m.in. z Żywiecczyzny kolędowanie „Dziadów Noworocznych”. Nad Narwią mamy arcyważny powód: właśnie gdy inni na świecie wybijali tura dla smacznego mięsa, u nas na Mazowszu najdłużej przetrwał, przez królów chroniony legendarny władca puszczańskich ostępów, któremu niedżwiedż był niestraszny. Kiedy w Europie tury pozostały w marzeniach myśliwych - u nas, jak odnotował Gloger, zdarzało się, że chłopcy chodzili z małym turem po kolędzie. Zwyczaj przetrwał w postaci „turonia”: gdzie pod płachtą ktoś schowany wywijał kijem zakończonym drewnianą, „kłapiącą paszczą” z długimi rogami. Na szczęście wspierają nas monety 2-złotowe z 2001 roku: oto jedna z nich, ze zbiorów Muzeum Północno-Mazowieckiego w Łomży. Po mistrzowsku utrwalił turonia Robert Kotowicz (autor także łomżyńskich jantarów sprzed 10 laty), który zaprojektował całą grupę z gwiazdą, klarnetem i basetlą oraz nieodłączną „szopką krakowską”. Stronę z orłem projektowała Ewa Tyc-Karpińska a całość z Nordic Gold wybiła Państwowa Mennica w Warszawie.