77. rocznica pogromu w Jedwabnem
„Dzięki rodzinie Dobkowskich żyje kolejne pokolenie rodziny Lewin”. Kartkę z takim napisem trzymała młoda dziewczyna – wnuczka Jana Lewin z Tel Awiwu. Od kilkunastu lat 10. lipca z kilkoma członkami swojej rodziny przyjeżdża on do Jedwabnego, by uczestniczyć w obchodach rocznicy mordu z 1941 roku, w którym polscy sąsiedzi zabili kilkuset żydowskich mieszkańców miasteczka. We wtorek w Jedwabnem, obok modlących się za ofiary i katów, po raz pierwszy pojawili się ludzie z ONR-u i KOD-u z transparentami.
Przy pomniku pomordowanych przed 77-laty żydowskich mieszkańców Jedwabnego zebrało się ponad sto osób. Byli przede wszystkim przedstawiciele gmin żydowskich na czele z naczelnym rabinem Polski Michaelem Schudrichem i przewodniczącym Zarządu Gminy Wyznaniowej w Warszawie Lesławem Piszewskim. Była ambasador Izraela w Polsce Anna Azari, przedstawiciele Prezydenta RP Andrzeja Dudy, premiera Mateusza Morawieckiego i biskupa Rafała Markowskiego przewodniczącego Rady ds. Dialogu Religijnego i Komitetu ds. Dialogu z Judaizmem, prezesa IPN i przedstawiciele Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów. Wśród zebranych był Jacek Piorunek, przewodniczące Sejmiku Województwa Podlaskiego, który przed pomnikiem złożył kwiaty w imieniu władz samorządowych województwa. Tak jak w latach poprzednich nie było przedstawicieli władz lokalnych – świeckich i duchowych, ani mieszkańców Jedwabnego, co w swoich wystąpieniach dostrzegli Lesław Pliszewski i Anna Azari.
- Ta nieobecności zasmuca, bo nie można być obojętnym wobec tak wielkiej tragedii – mówił Pliszewski.
Ambasador Azari mówiła, że to jest „ciągle przykre”, bo „setki osób” zamordowano tutaj. Przypominając tragiczne wydarzenia z 10 lipca 1941 roku mówiła, że wówczas Jedwabne stało się „symbolem zła, nienawiści i antysemityzmu”, ale od 2001 roku od tego miejsca rozpoczęła się debata o stosunkach polsko-żydowskich.
Rabin Michael Schudrich, który poprowadził modlitwę za zmarłych, podkreślał że to rocznica śmierci niewinnych ludzi. - Co dobry człowiek powinien robić wobec tej tragedii? Modlić się – mówi dodając, że zabrano się tu, „aby modlić się, a nie uprawiać politykę”.
W tym roku przy pomniku w Jedwabnem po raz pierwszy znalazły się dwie grupy ludzi z transparentami. Ci z plakietkami KOD-u mieli transparenty m.in. z napisem: „Przepraszamy Braci Żydów za mordy i pogromy dokonane na nich przez Polaków”, a ci ze znaczkami ONR-u m.in. z napisem: „O tej zbrodni Niemców - nie Polaków - pamiętamy i wznowienia ekshumacji żądamy!”. Przedstawiciele obu demonstracyjek przed modlitwą żywo dyskutowali i nagrywali się wzajemnie, ale na szczęście nie doszło pomiędzy nimi do incydentów.
Według ustaleń Instytutu Pamięci Narodowej w 10 lipca 1941 r. w Jedwabnem grupa polskiej ludności zamordowała z inspiracji Niemców co najmniej 340 żydowskich mieszkańców miasteczka i okolicy. Większość z nich, w tym kobiety i dzieci, została spalona żywcem w stodole. Śledztwo IPN-u było prowadzone w latach 2000-2003. Wówczas rozpoczęto ekshumację ofiar, ale zatrzymał ją ówczesny Minister Sprawiedliwości, a późniejszy Prezydent RP Lech Kaczyński.
Tuż po zakończeniu II wojny światowej, w latach 1949–1950, polskie sądy skazały jednego mieszkańca Jedwabnego na karę śmierci za bezpośredni udział w mordowaniu ludności żydowskiej (zamienioną w drodze łaski na pozbawienie wolności), a kolejnych 9 mieszkańców – na kary więzienia za pomoc w zabójstwie. 12 innych osób oskarżonych o współudział w mordzie uniewinniono.