Walentynki Anno Domini 2018 w Środę Popielcową
- Walentynki to problem świata świeckiego, show biznesu i komercji, czyli nie nasz, wiernego Ludu Bożego – wyjaśnia z uśmiechem ks. Jacek Czaplicki z Kurii Diecezji Łomżyńskiej wątpliwość, jak pogodzić Środę Popielcową oraz początek Wielkiego Postu ze świętem zakochanych żon i mężów, dziewcząt i chłopców, przyjaciółek i przyjaciół... - Katolik wprowadzone przez przemysł i handel walentynki pogodzi w prosty sposób, obchodząc je w przeddzień lub w czwartek, bo miłość można wyznawać codziennie przez cały rok. Natomiast Środa Popielcowa to dla nas dzień szczególny, gdy Kościół wzywa do pokuty i umartwienia, ażeby człowiek sobie uświadomił, że jest grzesznikiem...
Ksiądz Jacek Czaplicki przewodniczy wydziałowi duszpasterstwa ogólnego, a wcześniej prowadził z wielkim oddaniem duszpasterstwo młodzieży diecezjalnej. Między innymi, również dlatego nie uważa, że jego wezwanie do pokuty za grzechy jest w dobie Internetu, komputera i kultu młodości średniowiecznym zakazem czy starożytnym przeżytkiem. - Pokuta to oczyszczenie ozdrowieńcze, ponieważ zerwanie z grzechem jest dość trudne, grzechy mają tendencję do powracania w najmniej oczekiwanym momencie – tłumaczy współczesną logikę Środy Popielcowej i Wielkiego Postu. - Podjąć się dzieła pokuty oznacza zdecydować się na wstrzemięźliwość i umartwienie po tym, jak porzuciło się grzechy. Jeden ma problem z obżarstwem, inny z nadmiarem telewizji czy mediów. Najpierw trzeba się tego wyrzec, a potem przystąpić do porządkowania myśli i serca. To uzdrawia wewnętrznie, gdy w naszym życiu tworzymy przestrzeń dla ducha: więcej Boga, a mniej egoizmu.
Duszpasterz przypomina, że z perspektywy gradacji ważności świąt kościelnych Środa Popielcowa jest ważniejsza, niż dzień świętego Walentego, patrona epileptyków, ludzi w gorączce czy delirium. - Z początkiem Wielkiego Postu i posypania głów popiołem dajemy pierwszeństwo miłości Bożej, a nie ludzkiej - daje do myślenia o pryncypiach, imponderabiliach i prymatach egzystencji na Ziemi.
Święty Walenty w relikwiarzu i na obrazie
Zanurzeni w modlitwie pokutnej, zapewne nie zapomnimy, że relikwie patrona zakochanych św. Walentego znajdują się w klasztorze Panien Benedyktynek przy ul. Dwornej w Łomży. Ponad 40 lat temu przywiózł drewniany relikwiarz ze zrujnowanego kościoła we Włodzimierzu na Ukrainie (d. ZSRR) ówczesny kapelan Panien ks. Marian Jasionowski. Wierni mieszkańcy Łomży i przyjezdni mają gdzie poprosić Boga przez wstawiennictwo świętego o ukochanego małżonka i małżeństwo.
Święty z III w. był biskupem we Włoszech. W nawie bocznej kościoła Panien uzdrawia niewidomą dziewczynę i przypatrujących się cudowi ludzi na malowidle. Benedyktynki przybyły do Łomży z Torunia prawie 4 wieki temu, kiedy w toruńskim kościele Jakuba Apostoła rozwijał się kult Matki Bożej Szkaplerznej i św. Walentego, patronującego zakochanym, lecz również chorym na padaczkę. Święty miał zginąć śmiercią męczeńską przez ścięcie mieczem w 268 roku. Jedna z legend głosi, że biskup Walenty rozdawał kwiaty odwiedzającym go w Terni młodym na szczęście w małżeństwie. Zbiorowo udzielał sakramentu małżeństwa w wyznaczonym przez siebie dniu, który i w rzekomych mrokach starożytności czy średniowiecza świętujemy jako walentynki w nowoczesnym wieku XXI.
Psycholog Małgorzata Rytel z Łomży twierdzi, że świętowanie walentynek w scenerii serc czerwonych, wstążek, pocztówek i gadżetów wzięło się z kreowanej w Ameryce mody i komercji. Handel i gastronomia wykorzystały ludzkie pragnienie miłości: każdy chce kochać i być kochanym.
Mirosław R. Derewońko