„Ludzie zabijają, ludzie umierają, dzieci cierpią, słyszę płacz...”
- To, co teraz dzieje się w Syrii i Aleppo, to coś strasznego, z czego niektórzy w Polsce i w Europie wciąż nie zdają sobie sprawy, chociaż o tym słyszy się na co dzień w radiu i telewizji – mówi Jakub Dmuchowski, trzecioklasista I LO w Łomży, który zaprogramował komputerowo muzykę i nagrał telefonem komórkowym twarze szóstki wokalistów i około 40 statystów do utworu „Where is the love?” amerykańskiej grupy hip-hopowej Black Eyed Peas (Czarno Nakrapiane Fasole). Piosenka porusza ważne kwestie człowieczeństwa: dobroci i miłości i pokoju, jakie stawiał sobie też kolega producenta Mariusz Hołownia. Z pomocą rówieśników nakręcili teledysk, żeby poruszyć sumienia.
34 tysiące wyświetleń „Where is the love?” Grupy I LO w Łomży to może niewiele, w porównaniu z kilkuset milionami oryginału, jednak nie liczby zasługują tu na uwagę i szacunek, lecz motywacja twórców. - Kiedy oglądałem teledysk oryginału, czułem wielkie współczucie i empatię, która siedzi we mnie od najmłodszych lat – opowiada Mariusz Hołownia, inicjator nagrania uczniowskiej wersji przeboju, w którym Amerykanie pytają o palące, bolesne problemy globalnej współczesności: płacz dzieci i cierpienie cywilów, zabijanie na wojnach i na ulicach, terroryzm, praktykowanie przykazań wiary, moralności. „Jeśli kochasz tylko własną rasę, zostawiasz miejsce na dyskryminację” - śpiewa po angielsku Eryk Mroczko, na co dopowiada mu Mariusz Hołownia: „A dyskryminacja potęguje nienawiść”. Mariusz ideą przyłączenia się do apelu o dobro i miłość Black Eyed Peas podzielił się z sympatią Olą Charzewską, z którą zostali Parą Roku 2016 w plebiscycie na wyróżnienia Tadeuszki, oraz z nauczycielką historii i opiekunką samorządu szkolnego Katarzyną Lipską. - Zrobiliśmy pod koniec września zbiórkę na rzecz poszkodowanych w Aleppo, zebraliśmy prawie 1700 zł, i Mariusz zaproponował, że może warto by dołączyć znak solidarności z ofiarami wojny w postaci tego filmu – wspomina historyczka we wtorek, 7. lutego. - Ja wsparłam ich technicznie, znalazłam studio do nagrań wokalnych. Rejestracji śpiewu po angielsku szóstki licealistów podjął się Łukasz Sienicki.
Młodzież porusza serca i sumienia
Teledysk został utrzymany w konwencji czarno-białej kolekcji portretów wokalistów i statystów, a między nimi pojawiają się dokumentalno-symboliczne zdjęcia, np. chłopiec klęczący przy zaporze z drutu kolczastego, za którą stoi wielki transporter z żołnierzami i anonimowy tłum uchodźców... Z kolei warstwa tekstowa to dialogowo snute rozważania w postaci pytań do matki, ojca – może Boga lub arcyważnego ziemskiego przywódcy – o to, gdzie jest miłość, co się dzieje z naszym światem, gdzie ludzie żyją, jakby nie mieli matek... Jakby nie mieli do kogo wracać, aby zatroszczyć się, gdy posiwieje; jakby nie było komu współczuć, gdy stanie na linii strzału; jakby nie wiedzieli o boleści matki, gdy jej serce tłucze się ze strachu nie o siebie, o dziecko. Zaletą tekstu jest publicystyczno-humanitarna wielowarstwowość, pytania retorycznej refleksji i tłumaczenia w napisach na polski. W tego typu tekstach pacyfistycznych nie ma miejsca na dywagacje o przeludnieniu na Ziemi – na początku XIX w. był nas miliard, teraz 8 razy więcej, kontroli urodzeń i antykoncepcji, ociepleniu globalnym, zaśmieceniu i chemizacji w powietrzu i oceanie, braku wody i nadmiaru wrogiej życiu religii i cywilizacji. - Najprościej nic nie robić, każde działanie, które wydać się może pozorne, jest ważne – przekonuje Katarzyna Lipska. - To młodzieńcza reakcja na okrążające nas z różnych stron zło i niesprawiedliwość. Nie chodzi w utworze o to, żeby coś zdziałać, a poruszyć serca i sumienia.
W auli I LO, gdzie na scenie nagrano sceny filmiku, spotkała się po lekcjach piątka wykonawców. -
Dobroć i miłość nie skupia się na działalności człowieka w każdym aspekcie życia – zauważa Asia Dłużniewska. - Nie musimy patrzeć wilkiem jeden na drugiego, możemy odczuwać wspólnotę, że jesteśmy ludźmi, siostrami, braćmi. Sztuka i muzyka przekazują więcej, wpływają silnie na emocje.
Odkrywanie wrażliwości rówieśników
- Nie mogę ofiarom wojny bezpośrednio pomóc, więc robię to, co mogę, poprzez muzykę – dodaje Jakub. Ola zna Kubę od dziecka. - Jest fanem zespołu Black Eyed Peas – wyjawia na drewnianych stopniach schodów na scenę. - Dałaś mu przyzwolenie, dźwięki mógł dobierać, jak chce – uśmiecha się Malwina Cholewicka, samodzielna wychowanka Studia Wokalnego eMDeK Magdy Sinoff. Gdy Basia Tarczewska zaczyna „People killing, people dying”, to Klaudia Korzeniecka „children hurt I hear them crying”. Śpiewa z poważnym wyrazem twarzy słowa, przypominające o dramacie narodu polskiego w latach 1939-45. Umierają dawne realia i epoki, uniwersalny przekaz pozostaje wciąż żywy. - Współpraca przy realizacji pozwoliła mi odkryć dużą wrażliwość rówieśników na problemy świata – podsumowuje 18-letni Eryk. - Jestem z natury pesymistą. Nie sądziłem, że to się uda. Mam przykład, że można dotrzeć do celu, jak Mariusz z naszą Grupą I LO, wbrew przeciwnościom losu.
Mirosław R. Derewońko