Wypadł z gniazda i przeżył dzięki dobrym ludziom
- Pierwszy raz w życiu widziałam puszczyka na żywo – opowiada Sylwia Sokalska, absolwentka ochrony środowiska Politechniki Białostockiej, od trzech tygodni pracująca na okresie próbnym w Łomżyńskim Parku Krajobrazowym Doliny Narwi w Drozdowie, gdzie we wtorek nagle zadzwonił telefon. - Dostaliśmy informację, że w Bożejewie wczoraj rano wypadł z gniazda mały puszczyk. I co robić w takiej sytuacji...?
25-letnia specjalistka ochrony środowiska udała się natychmiast z dyrektorem ŁPKDN Mariuszem Sachmacińskim na miejsce dramatycznego dla pisklęcia wydarzenia, nieodległego od jej rodzinnego domu, około dwa kilometry. Zdążyła wcześniej w atlasie ptaków przyjrzeć się puszczykom, żeby zweryfikować dane. - Mały puszczyk wypadł z gniazda, znajdującego się pod wystającym dachem domu mieszkalnego – mówi pani Sylwia. - Właścicielka znalazła wypadłe czy może wypchnięte pisklę i zamknęła je w klatce, w obawie przed kotami, łasymi na takie kąski wiosną. Wezwaliśmy straż pożarną.
Strażacy z OSP w Wiźnie przyjechali szybko. Jeden z nich włożył rękawiczki, żeby zneutralizować zapach ludzkiej skóry, po czym umieścił pisklę w torbie przy pasku i wdrapał się po drabinie pod dach. Jakież było zdziwienie ratowników, gdy okazało się, że w gnieździe są jeszcze dwa pisklęta. Trójka ptasząt w ciągu dnia przebywa w gnieździe sama, gdyż puszczyki są ptakami nocnymi i za dużymi, ażeby całą rodziną z rodzicami – zwykle śpią w pobliżu na drzewie - pomieścić w jednym „domostwie”. Maluchy dokarmiane są nocą i przez kilka najbliższych tygodni będą potrzebować pomocy swych rodzicieli. - Byłam bardzo podekscytowana, że z pomocą właścicielki i sąsiadów oraz strażaków udało nam się uratować puszczyka – cieszy się Sylwia Sokalska, zapewniając, że będą pamiętać o ocalonym pożytecznym ptaku i przypominając numery telefonów do Parku: 86 219 21 7586 219 21 75 oraz kom. 606 420 429
606 420 429.
Mirosław R. Derewońko