Pierwszy wykład otwarty w Domku Pastora w Łomży
Ponad 20 osób zjawiło się na wykładzie profesora Krzysztofa Sychowicza o historii Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Łomży, przez który w latach 1944 – 1956 wycierpiało nie z własnej woli, było pobitych lub skazanych na śmierć tysiące mieszkańców miasta i okolic. - To mit i nieprawda w przypadku PUBP w Łomży, że ubekami byli Żydzi: na przełomie '44 i '45 pracowało osiem osób, w tym dwie pochodzenia żydowskiego – tłumaczył historyk. - Rola UB rosła z każdym miesiącem, rok później było ich 49. Oprócz typowego UB, działała szturmówka, nazywana przez mieszkańców „polskie gestapo”. Dziś nikt nie ma wątpliwości co do zbrodniczego charakteru UB.
Spotkanie miłośników historii – najczęściej w wieku od około 50 do 70 lat – odbyło się w Domku Pastora, wyremontowanym niedawno kosztem ponad 3 mln 304 tys. zł. Trwa urządzanie wnętrz, ale na razie w pustych przestrzeniach jest nieprzytulnie. Może to „zasługa” świecących jak na dworcu podłóg z kamienia, może wyblakłych kolorów lamperii w paski, mimo nowości... Tradycyjnie już, jeśli gdzieś w Łomży odbywa się spotkanie z użyciem rzutnika multimedialnego i laptopa gościa, to organizatorzy nie będą potrafili go uruchomić... Niewiele więc zobaczyliśmy z archiwum profesora.
„Wraz z zabitymi znikały ich ciała...”
Prof. Krzysztof Sychowicz to autor książek o problematyce zbrodni UB jako pracownik Instytutu Pamięci Narodowej w Białymstoku. Początkowo ubekami nie byli także mieszkańcy Łomży, tylko przybysze, m.in., z Kielecczyzny, Wielkopolski i Podlasia. Wykład stał się, siłą rzeczy, niekończącą się litanią na temat pacyfikacji, aresztowań, przesłuchań, inwigilacji, donosicieli i wymierzanych przez sądy ds. doraźnych kar śmierci. Wszystko to służyło rozpracowaniu i walce z podziemiem niepodległościowym - Urząd Bezpieczeństwa powstał w celu umocnienia władzy komunistycznej, przyniesionej ze Wschodu z Armią Czerwoną. W konsekwencji podziemie straciło ważne osoby, – dziś dość znane w powszechnej świadomości, ponieważ ich nazwiska i pseudonimy pojawiają się przy okazjach patriotycznych i rocznicowych. Są to: dowódca obwodu łomżyńskiego AK Stanisław Cieślewski „Lipiec” (zabity w 1952 r.), inspektor AK Jan Tabortowski „Bruzda” (1954) i Stanisław Marchewka „Ryba” (1957). „Trzy wybitne postacie, wspaniali dowódcy, walczący z okupantem sowieckim, niemieckim i władza komunistyczną” - określał ich przymioty prof. Sychowicz, który skalę oporu i represji ukazał na przykładzie roku sfałszowanych wyborów 1947, kiedy to z amnestii w powiecie łomżyńskim zdecydowało się skorzystać 3187 osób. Ogromną grupę ludzi walczących z narzuconym Polsce siłą systemem nadal inwigilowano, tak jak i rodziny. Wraz z zabitymi znikały ich ciała, toteż większość nie ma grobu... W Łomży szczególnie złą sławą okrył się budynek przy ulicy Nowogrodzkiej 5, gdzie trafiło tysiące ludzi, straciło zdrowie i życie, a ślad po wielu zaginął... Czasem nie było dowodów przyjęcia, ani dowodu wypuszczenia. Ewidencja zapisana w chmurach.
UB łamał Polakom charaktery i życiorysy
Profesor Sychowicz podkreślił patriotyczną postawę biskupa łomżyńskiego ks. Stanisława Kostki Łukomskiego i księży, pomagających potrzebującym i dających schronienie i oparcie uciekinierom. Przypomniał, że w 1955 r. było 4463 sprawy prowadzone w PUBP, bez Kolna i Zambrowa. I dalej - po włączeniu UB w struktury MO, tj. Milicji Obywatelskiej – trwały inwigilacje i próby „złamania charakterów i życiorysów” krytykom systemu komunistycznego PRL i obśmiewanej w dowcipach „wiodącej roli PZPR w życiu narodu”. Profesor historii przejrzał archiwa personalne 297 ubeków z lat 1944 – 1956: znalazł dwóch Żydów, 41 urodzonych w powiecie łomżyńskim i 63 Białorusinów... Służba w UB czasami się nie kończyła: niejeden po „odejściu” został tajnym współpracownikiem.
Mirosław R. Derewońko