Rajd pijanego po Łomży z tragicznym finałem
W sobotni wieczór 54-letni mieszkaniec gminy Jedwabne jadąc pijany hondą po Łomży ścinał znaki drogowe po czym zatrzymał się na drzewie. Mężczyźnie w poobijanej hondzie, który jak się okazało we krwi miał 2,35 promila alkoholu, wówczas nic się nie stało. Niestety nocy nie przeżył. Rankiem jego ciało znaleziono w pobliżu domu. Ze wstępnych ustaleń wynika, że... zamarzł.
Jadący honda CRV przez Łomżę mieszkaniec Jedwabnego w sobotę około godz. 20.40 wyjeżdżając z ul. Przykoszarowej na Aleję Legionów ściął znak drogowy nakazu skrętu. Dalej jadąc Legionów, na wysokości skrzyżowania ze Słowackiego ściął pięć słupków barierek oddzielających jezdnię od chodnika, po czym zjechał na drugą stronę i uderzył w drzewo. Tu zatrzymali go policjanci. Tu tez okazało się, że mieszkaniec gminy Jedwabne jest pijany – badanie wykazało 2,35 promila alkoholu w organizmie.
Niestety jak się okazało to był tylko wstęp do tragicznego finału. Mężczyzna, po wykonaniu czynności przez policjantów, został zwolniony do domu, ale nad ranem znaleziono go martwego w pobliżu domu. Prawdopodobnie, gdy wrócił z Łomży, około 23. w nocy, postanowił pójść do sąsiada po papierosy. Do domu już nie wrócił. Ze wstępnych ustaleń wynika, że zmarł z wychłodzenia.