Ślizgawki
Szczęśliwie w Muzeum Północno-Mazowieckim przetrwała interesująca, choć mocno wyblakła fotografia z przełomu XIX/XX wieku. Udało się zwiększyć kontrast i przywrócić pamięci niezwykłą galerię typów męskich z eleganckimi wąsami oraz liczną grupę pań na łyżwach. Także rewię mody, zwłaszcza zdumiewających kapeluszy, niepraktycznych ale jakże malowniczych podczas statecznej jazdy figurowej! Kto wie czy dostojne Państwo z towarzystwa - z ogromnym kapeluszem i melonikiem: to może specjalnie upozowani właściciele lodowiska? Obok urzędnik w mundurze i kolejny łomżyński poddany jaśnie panującego Cara rosyjskiego: w cyklistówce i fachowym stroju przypominającym instruktora. Jak to możliwe, że ponad 100 lat temu mieszkańcy potrafili zorganizować aż 3 ślizgawki w Łomży? Poświadcza to reporterska relacja gazety „Echa płockie i łomżyńskie” z grudnia 1902 roku: -„(Skoro) powierzchnię wód pokrył lód gruby, rower i wiosło poszły w zapomnienie i ustąpiły miejsca łyżwom… Zawrzało więc u nas, wioślarze mają swoją ślizgawkę w ogrodzie d-ra Szyszki przy ulicy Zamiejskiej, straż ogniowa znowu swoją w ogrodzie p. Jewielitego obok dawnego cmentarza starozakonnych, a przedsiębiorca prywatny p. Czochański ma ślizgawkę w swoim własnym ogrodzie przy ulicy Nowogrodzkiej. (..) nadzwyczaj trafnie postąpili ci i owi inicjatorzy, że ceny biletów wejścia na ślizgawkę doprowadzili do minimum.” Dla przykładu u wioślarzy za wejście bez muzyki 5 kopiejek, z muzyką 15 a bez łyżew 2 kopiejki - w dodatku „członkowie kółka i ich rodziny, jak również ucząca się młodzież nadto korzystają z ustępstwa 30 %.” W rezultacie ze ślizgawek korzysta liczna „rzesza amatorów”. Gazeta zachęca: -„Sport ten, uprawiany umiarkowanie i uważnie, jest dobrym i pożytecznym. Za granicą, szczególnie w Anglii.. obok młodzieży w liczbie sportsmenów spotkać można i starców siwowłosych.” Jaka pamiątka zostanie w Muzeum - po jednej, miejskiej ślizgawce z roku 2015 ?