Odkrywają kolejne ofiary komunistycznego terroru
Archeolodzy prowadzący prace ekshumacyjne w piwnicy białostockiego aresztu śledczego odnaleźli kolejne ofiary komunistycznego terroru. - W piątek w centralnej części pomieszczenia, w którym po wojnie wykonywano egzekucje, na głębokości około 1,65 m, tuż obok studzienki kanalizacyjnej, odnaleziono szczątki kolejnych dwóch osób – poinformował Tomasz Danilecki z IPN w Białymstoku. - Przy szkieletach znaleziono resztki mundurów, guziki metalowe oraz pociski i łuski najprawdopodobniej z broni systemu Tokariew. Druga z ofiar miała związane z tyłu ręce.
Prace ekshumacyjne prowadzone są w ramach śledztwa w sprawie zbrodni komunistycznych stanowiących zbrodnie przeciwko ludzkości popełnionych przez funkcjonariuszy PUBP i WUBP w Białymstoku w latach 1944–1956. Pierwszych ekshumacji w piwnicy aresztu, o której historycy wiedzieli, że wykonywano tam egzekucje żołnierzy podziemia antykomunistycznego, dokonano jeszcze w maju. Wówczas wstępne badania archeologiczne doprowadziły do odnalezienia szczątków dwóch mężczyzn, jeden z nich miał przestrzeloną czaszkę.
Kolejnych makabrycznych odkryć dokonano w tym tygodniu, po wznowie prac. Około 70 cm pod podłogą, między rurą kanalizacyjną a ścianą zewnętrzną budynku, przysypane cegłami były szczątki ludzkie. W potylicy czaszki ofiary stwierdzono dwa otwory, które – jak podają eksperci - mogą być otworami postrzałowymi z broni palnej niewielkiego kalibru. W okolicy bioder znaleziono pocisk prawdopodobnie od broni systemu Tokariew. Ponadto w jamie tej natrafiono na dwie łuski i nabój karabinowy.
W czwartek Tomasz Danilecki podawał, że archeolodzy znaleźli fragmenty kolejnego szkieletu, który prawdopodobnie został wydobyty w latach 80-tych. Teraz poinformował o znalezieniu kolejnych szkieletów ofiary komunistycznego terroru.
- W centralnej części pomieszczenia, w którym po wojnie wykonywano egzekucje, na głębokości około 1,65 m, tuż obok studzienki kanalizacyjnej, odnaleziono szczątki kolejnych dwóch osób, usytuowane naprzemiennie – podaje Tomasz Danilecki. - Pierwszy szkielet był w układzie anatomicznym, usytuowany twarzą do ziemi, drugi, również w układzie anatomicznym, znajdował się pod nim, na głębokości niespełna 2 m, w pozycji bocznej. Przy szkieletach znaleziono resztki mundurów, guziki metalowe oraz pociski i łuski najprawdopodobniej z broni systemu Tokariew. Druga z ofiar miała związane z tyłu ręce.
Danilecki podkreśla, że prace poszukiwawcze będą kontynuowane w sobotę.
Tajemne miejsce kaźni
Na terenie białostockiego więzienia w czasach stalinowskich wykonano 250 egzekucji na osobach przeciwstawiających się wprowadzonej na bagnetach karabinów sowieckich wojsk „władzy ludowej”. Przerażający jest opis jak w Białymstoku mordowano ofiary. Jak podają historycy początkowo na dziedzińcu więziennym egzekucji dokonywał trzyosobowy pluton strzelając z pepesz. Później zabijano tzw. metodą katyńską czyli strzałem w tył głowy. Z kolei w latach 50. wyroki wykonywane były na korytarzu w piwnicy, gdzie postawiono drewnianą dobudówkę o wymiarach 1 m na 1,5 m. Strażnicy zamykali w niej skazańca, a kat wkładał lufę pistoletu w klapkę w drzwiach i strzelał.
Oprawcom zależało na ukrywaniu śladów zbrodni. Zachował się fragment pisma Departamentu Więziennictwa MBP z 6 listopada 1953 r. skierowanego do WUBP w Białymstoku z którego wynika, że zwłoki skazanych na karę śmierci miały być chowane w miejscach niedostępnych dla cywilów. Czynności te – precyzowano – mają być wykonywane „tajnie, tak aby nie spostrzegł tego nikt z osób niepożądanych”.