K. Kamiński: Miasto to my

Budżet obywatelski w Łomży ukazał jak wielki potencjał drzemie w mieszkańcach i mieszkankach naszego miasta. Forsowane od lat hasło „w Łomży się nie da” legło w gruzach. Mimo wielu uwag do budżetu obywatelskiego, należy śmiało stwierdzić, że może być on początkiem zmian, których potrzebuje nasze miasto. Od wielu lat w Łomży następuję pogłębiające się uczucie apatii, beznadziejności, braku wiary w zmiany. Zarazem oczekiwany jest Prezydent miasta, który przyjdzie i wszystko naprawi. Nasz lokalny Piłsudski, który weźmie się za porządki. Osoba która wprowadzi nasze miasto w XXI wiek.
Zbliżające się wybory samorządowe skłaniają do publikowania listy oczekiwań wobec takiego kandydata.
Na forum 4lomza.pl pojawiają się konkretne nazwiska, ale też tęsknota za czymś nowym, za zmianami. Możliwe, że osoba spełniająca oczekiwania forumowiczów istnieje. Przyjmijmy jednak wariant, że taka osoba nie pojawi się. Co wtedy?
Za odpowiedz niech posłużą słowa Jacka Kuronia: „nie palcie komitetów, zakładajcie własne”. Budżet obywatelski oraz wiele innych mniejszych i większych inicjatyw pokazał, że nawet małe grupy osób mogą zmienić otaczającą ich rzeczywistość. Osoby zaangażowane w projekty, mimo nie zakwalifikowania ich pomysłu, nie poddały się. Skutecznie lobbują na rzecz swoich rozwiązań, starając się doprowadzić do ich realizacji .Dobrym przykładem jest łomżyński park street workout powstający na skate parku.
Widać wyraźnie, że małe grupy osób mogą skutecznie realizować cele będące dobrem wspólnym. Osoby te czują się pełnoprawnymi mieszkańcami i mieszkankami miasta i biorą za nie odpowiedzialność. Ludzie Ci wzięli siebie do serca słowa: „nie zamartwiajcie się, organizujcie się”. Oczywiście zmiany będą budzić opór, szczególnie tych osób i grup którym zależy by w Łomży nic się nie działo. Jednak takich osób w mieście zapewne jest nie więcej niż 1%. Czym więc jest 1% wobec 99%?
Kształt i jakoś naszego życia w mieście zależy od nas. Nasza aktywność nie powinna ograniczać się tylko do wyborów. Jeżeli widzimy coś co nam się nie podoba, starajmy się to zmienić. Z sąsiadami, kolegami ze szkoły czy pracy. Twórzmy grupy wsparcia, stowarzyszenia, fundacje, wspólnoty. Niekiedy grupy te będą tylko czasowe np. związane z organizacją pikniku sąsiedzkiego, a czasami mogą przeradzać się w ruchy ogólnomiejskie np. starające się o poprawę infrastruktury rowerowej. Niektóre odniosą sukces, inne nie. Ważne jest jednak to, że powstała energia oddziaływać będzie na całe miasto, powodując że będzie ono się zmieniać, tak jak tego oczekujemy. Bo to my jesteśmy zmianą której oczekujemy w mieście.
Kamil Kamiński
mail: kamil_kaminski@aol.pl