W ratuszu coraz więcej
Na koniec grudnia 2013 roku w Urzędzie Miejskim w Łomży pracowało 237 osób to dokładnie o 30 osób więcej niż na koniec 2010 roku, gdy urząd prezydenta i władzę w mieście obejmował Mieczysław Czerniawski. Ten wzrost dotyczy tylko i wyłącznie ratusza, i nie obejmuje podległych miastu instytucji takich jak choćby MOSiR, czy spółka PPŁ. Anna Sobocińska, rzeczniczka prezydenta przekonuje, że wzrost zatrudnienia był konieczny aby zapewnić prawidłową obsługę interesantów i właściwe wykonywanie zadań w wydziałach, a Marcin Chludziński, prezes Fundacji Republikańskiej komentuje, że wzrost zatrudnienia w administracji publicznej, również samorządowej to plaga ogólnopolska.
- W okresie koniec grudnia 2010 - koniec grudnia 2013 przybyło 11 nowych pracowników na stanowiskach urzędniczych – podaje Anna Sobocińska, rzeczniczka prezydenta Łomży przekonując, że zwiększenie zatrudnienia wynikało ze zmian organizacyjnych jak również ze zwiększenia zadań realizowanych przez wydziały (m.in. wskutek zmiany ustawowych przepisów). Nowych osób pracujących w ratuszu jest jednak znacznie więcej. Jak podaje Sobocińska na koniec 2010 roku wszystkich zatrudnionych na umowę o pracę (łącznie ze stanowiskami pomocniczymi i obsługą oraz pracami interwencyjnymi i robotami publicznymi) było 207 osób.
Tymczasem na koniec grudnia 2013 roku w UM pracowało 237 osób, w tym – jak wyszczególnia Sobocińska - 8 pracowników zatrudnionych w ramach robót publicznych, 6 pracowników zatrudnionych na umowę zastępstwo, 2 pracowników Lokalnego Punktu Informacyjnego Funduszy Europejskich (stanowiska finansowane przez UMWP), 4 pracowników na stanowiskach gońców (dzięki temu rozwiązaniu notujemy oszczędność rzędu niemal 137 tys. zł rocznie niż gdyby korespondencję roznosili pracownicy – zaznacza) oraz 6 pracowników na umowach krótkoterminowych zatrudnionych w ramach okresowego zwiększenia zadań, tj. do przyjmowania wniosków zasiłków rodzinnych i opiekuńczych, rekrutacja odbiorców przy realizacji projektu „Stop wykluczeniu cyfrowemu w mieście Łomża”, pomoc przy sprzedaży lokali komunalnych i wykupie nieruchomości.
Administracja coraz droższa
Wraz z rozrostem administracji rosną jej koszty. Jedynie z tytułu urzędniczych „trzynastek” roczne wydatki w ratuszu wzrosły w tym czasie o kilkanaście procent. W 2010 roku na dodatkowe wynagrodzenie roczne z budżetu miasta wydano 670 tysięcy złotych. W 2013 roku na ten cel zapisane były środki w wysokości niemal 750 tysięcy złotych.
- Wzrost zatrudnienia w administracji publicznej, również samorządowej to plaga ogólnopolska. Łomża nie jest tutaj wyjątkiem – komentuje te informacje Marcin Chludziński, pochodzący z Łomży prezes Fundacji Republikańskiej. - Administracją i jej kosztami zajmujemy się w Fundacji Republikańskiej stale, stąd wiedza o tym zjawisku. Samo zatrudnienie nie jest niczym złym, jeśli np. wpływa pozytywnie na finanse miasta. Problem zaczyna się wtedy gdy wpływy (np. z podatków) maleją, miasto musi pożyczać co raz więcej pieniędzy, a nie jest w stanie zaoszczędzić na sobie, wręcz odwrotnie, zwiększa swoje koszty funkcjonowania. Trzeba pamiętać, że za każdy nowe miejsce pracy miasta zapłacimy my wszyscy, łomżyniacy tutaj zameldowani i płacący podatki. Jak jest źle finansowo, to każdy wie że należy zacząć od ograniczenia własnych wydatków, niestety nie w mieście Łomża – zauważa Chludziński.
Marzenia o pracy w urzędzie
Fundacja Republikańska pod koniec 2013 roku przedstawiła raport „Wynagrodzenia w administracji publicznej” z którego wynika, że aż 70 % Polaków zarabia mniej niż wynosi średnia pensja w administracji. Przeciętny urzędnik zarabia o 800 złotych więcej niż Polak pracujący poza administracją. Jak zauważają eksperci Fundacji Republikańskiej różnica ta prawdopodobnie by wzrosła, gdyby wziąć pod uwagę pomijane w oficjalnej statystyce GUS umowy o dzieło i zlecenia, którymi w sposób masowy posługuje się administracja, jednocześnie deklaratywnie z nimi walcząc.
- Dlatego też praca w administracji jest dużo bardziej atrakcyjna niż w innych sektorach rynku – podsumowuje w raporcie Fundacja Republikańska. - Nie można wymagać od młodych i wykształconych ludzi by rzucali się na grząski grunt prywatnej przedsiębiorczości, gdy w perspektywie mają bezpieczne i dobrze płatne państwowe posady, oczywiście po znajomości – jak podał NIK, niemal 50% stanowisk w instytucjach samorządowych w latach 2010-2012 zostało obsadzonych z pominięciem konkursów.