Pracowita sobota robota w Galerii Veneda
- Bardzo lubię przychodzić do Galerii Veneda, kiedy oprócz dobrych zakupów mogę ciekawie spędzić czas – uśmiecha się zadowolona Iwona Gosk z Łomży, która odwiedziła centrum handlowe przy ul. Zawadzkiej z sześcioletnim synkiem Grzesiem i kuzynką Agnieszką Wądołowską z Zambrowa oraz jej dziećmi: Kubą, Mają i Anią. Grześ chciał zobaczyć różne roboty, w tym zwłaszcza poruszającego głową i ogonem dinozaura o wdzięcznej nazwie Dino. Każdy mógł go pogłaskać jak małego kotka.
Kilka lat starszy 10-letni Kuba o wiele bardziej był zafascynowany eksperymentami „szalonych” naukowców: fantazyjnymi kółkami z pary, jakie wylatywały z białego robota Sigma, i pianopodobną pastą Shreka. - Eksperymenty badaczy były bardzo ciekawe – dzielił się na żywo pierwszymi wrażeniami rezolutny chłopiec. - Naukowcy z trzech sypkich i płynnych składników stworzyli nową, rosnącą w oczach jak na drożdżach substancję o pomarańczowym odcieniu.
Chemia i fizyka nie muszą być nudne
Nie tylko on zachodził w głowę, dlaczego mydło w mikrofalówce zamienia się w gąbkę, czemu jarzeniówka w mikrofali świeci, a płyta CD iskrzy się piorunkami i pęka na powierzchni. A dlaczego woda w kubku na głowie jednego z malców nagle zamieniła się w żel...? I czemu, gdy jedni pompują z zapałem i bezskutecznie foliowy rękaw długi jak makaron gigant, naukowcom idzie to błyskawicznie jak z płatka...?
Obie mamy z dumą patrzą na swoje pociechy, obserwujące z ogromnym zainteresowaniem popisy naukowców, którymi dowodził dowcipny konferansjer Emil Karpiński z Kielc.
- Z wykształcenia jestem chemikiem i wiem, że wielu uczniów postrzega tę dziedzinę jak fizykę, czyli skomplikowaną, trudną do opanowania i... nudną – mówi z zaangażowaniem, odrywając się na chwilę od komentowania działań kolegów na scenie, sprawdzających, czy generator Graffa o napięciu 220 tysięcy voltów może być niebezpieczny przy dotknięciu gołą ręką.
Srebrna kula wielkości małej piłki do siatkówki błyska piorunami, wydając „cyk, cyk” tak jak zapalarka do gazu. Jeden z badaczy po długich wahaniach i poradach zadziwionej dzieciarni, żeby nie dotykał generatora, jednak się ośmiela i ryzykuje.
- Napięcie bardzo wysokie, ale amperaż bardzo mały - wyjaśnia konferansjer. - Pokazujemy rewelacyjne rzeczy, aby zachęcić dzieci i młodzież do nauki, żeby chętnie chodziły do szkoły. Robimy im frajdę jak u maga Davida Copperfielda, wyczarowującego coś z niczego, pojawiającego się i znikającego, ale również uświadamiamy, że większość sztuczek ma podłoże naukowe.
Iwona Gosk z podziwem i miłością komentuje eksperymenty synkowi, namawiając, aby się nie bał. - Uwielbiałam chemię, bo uczyłam się w klasie ochrony środowiska i miałam po cztery, pięć godzin tego przedmiotu tygodniowo – tłumaczy mama, absolwentka łomżyńskiej „Drzewnej”. - Mieliśmy świetnego, wymagającego, niesamowitego profesora, który wprowadzał nas w tajniki świata, niezrozumiałego dla zwykłych ludzi. Pan profesor Perkowski odkrywał nam niezwykłe tajemnice.
Waleczne roboty z tektury i klocków lego
Dariusz Koziej z Łomży wybrał się na pokazy i eksperymenty „Między nami robotami” z małżonką Dorotą, córeczką Karoliną i synkiem Pawłem.
- Bardzo dobrze czujemy się w Venedzie, bo dzieci spędzają czas w sposób przemyślany i wartościowy – ocenia tata. - Dzięki temu, poznają nowoczesną technikę, zasady i podstawy robotyki. A to przecież przyszłość współczesnego świata.
Przytakuje mu małżonka, magister inżynier w dziedzinie biologicznej ochrony wód, dodając, że roboty są przydatne choćby w nowoczesnych oczyszczalniach ścieków. Oboje pomagają swym pociechom dobierać ze skrzynek odpowiednie części, w celu zbudowania sterowalnych robotów, mających za chwilę wystąpić w walce na arenie. W tym czasie Ilona Brzóska z Miastkowa i jej koleżanka malują dziecięce twarze.
- Dziewczynki zazwyczaj wybierają motylki, kotki i tygryski, a chłopcy spidermenów i piratów – wyjawia. - W kolejce jest dziś tłoczno, ale dzieci są grzeczne i kulturalne.
Takie, jak 9-letni Kacper Żmuda z Łomży, którego mama Justyna Kryszpin Żmuda prowadzi stoisko plastyczne, związane z samodzielnym zaprojektowaniem i wykonaniem robota.
- Najtrudniejsze było to, że długo nie mogłem wymyślić mojego robota – wzdycha Kacper, montując nogi z tekturowego pudełka. - Najpierw myślałem, że jest za mało materiałów, a potem mnie oświeciło i poszło łatwo.
W kolorowym tłumie setek ludzi znalazł się łomżyński taekwondzista Paolo Cezary Miller, podopieczny Jerzego F. Millera i brązowy medalista mistrzostw Polski. - Trochę mi szkoda, że kiedy uczyłem się w Technikum Ekonomicznym, nie było tak efektownych pokazów i eksperymentów – podsumowuje spotkanie w sobotę robotów 22-letni sportsmen. - Chciałbym, aby moje dzieci też uczyły się przez zabawę nauką.
Mirosław R. Derewońko
Fot. Bartosz Zalewski