Białoruś nadal czeka na Niepodległość
- Na Białorusi patriotyzmem jest już nawet to, że ktoś czuje się Polakiem, bo władze często żądają wyboru: albo praca, albo Karta Polaka – mówi Helena Marczukiewicz, prezes Związku Polaków, która przyjechała z Chórem Polonijnym Społem i piosenkarzem Nikitą Famienychem z Mińska na zaproszenie Stowarzyszenia Wspólnota Polska do Łomży.
Łza się w oku kręci, kiedy rodacy z Białorusi śpiewają, „Mazurka Dąbrowskiego” i „Marsz, marsz Polonia, nasz dzielny narodzie”, stojąc w dwóch długich rzędach na scenie eleganckiej Auli im. Hanki Bielickiej w II Liceum Ogólnokształcącym im. Marii Konopnickiej w Łomży. Niektórzy ze słuchaczy nawet tych łez nie ukrywają.
- Czym jest patriotyzm...? - zastanawia się prezes Helena Marczukiewicz. - To umieć przyznać się do swoich korzeni, bo prezydent Aleksander Łukaszenka i władze białoruskie nic dobrego o Polakach nie mają do powiedzenia. Tak ciężko jest od 2005 r., kiedy w lutym ja zostałam prezesem ZPB, a w marcu – Andżelika Borys. Latem w Wołkowysku odbył się zdrajczy zjazd „naszego” związku z udziałem KGB-istów. My nawet teraz nie mamy gdzie się spotykać oficjalnie, bo zaraz władze jakiś pretekst znajdą, żeby nam salę zabrać. Spotykamy się w podziemiu: zbieramy się po cichu, żeby do ostatniej chwili nie było wiadomo, kiedy i gdzie.
W ten sposób czasem udaje się zebrać - na przykład na Wielkanoc, Boże Narodzenie czy Święto Niepodległości 11 listopada – nawet do 300 osób, przyznających się i będących dumnymi z niełatwej do utrzymania za Bugiem polskości.
Nikita Famienych ma 25 lat, jest studentem V r. Akademii Muzycznej w Mińsku i jednym z popularniejszych piosenkarzy popowych w kraju naszych wschodnich sąsiadów. W tym roku zwyciężył w silnie obsadzonym konkursie wokalnym Perogowskij Rasswiet w Moskwie. Słabo mówi po polsku, chociaż Polką jest jego matka w Baranowiczach, gdzie się urodził, a dziadek - też Polak.
- Trzeba wiedzieć, czym jest Ojczyzna i co jest drogie naszemu sercu – odpowiada Nikita na pytanie o patriotyzm.- Trzeba zdawać sobie sprawę, gdzie są twoje korzenie i gdzie krąży twoja krew. Ja nie urodziłem się w Polsce, ale czuję się tu wszędzie jak w rodzinnych stronach.
W auli niecała setka osób wysłuchała w sobotę kunsztownie wykonanego przez ponad 30 śpiewaczek i śpiewaków koncertu pieśni patriotycznych, żołnierskich i ludowych. Niektóre z nich prowokowały do klaskania, przytupów i tańca, inne – jak Polonez Katyński – do refleksji i modlitwy. Chórzystów poprowadził sprawnie dyrygent Aleksander Szugajew, który akompaniował im czasem na akordeonie, a czasem „odbierał głos”, jak w popisowym węgierskicm Czardaszu z wyśmienitym skrzypkiem Władimirem Turczyńskim. Akompaniamentem na pianinie wspomagały śpiewaków na zmianę: Ludmiła Birukowa i Olga Krycka. Warto dodać, że Chór Polonijny Społem w niedzielę wystąpił również podczas mszy św. w łomżyńskiej Katedrze. Tam także wzruszająco zabrzmiały retorycznie użyte słowa: „Gdzie jest drugi taki kraj...? Tak blisko za Bugiem przepiękna kraina...”.
Chór Polonijny Społem – nazwa oznacza razem, wspólnie - działa od listopada 2004 r., uświetniając występami, m.in., msze święte w tzw. czerwonym kościele (potoczna nazwa od koloru ścian) w stolicy Białorusi, uroczystosci katolickie i z okazji rocznic patriotycznych. W Polsce gościł z koncertami, m.in., w Koszalinie, Aleksandrowie Kujawskim, Białymstoku i Warszawie. Od 2008 r. kieruje nim prezes Władimir Bibko, z uroczo słowiańskim wdziękiem spisujący się też w roli konferansjera.
- Lekko nie mamy, ale te trudne czasy i trudne warunki nas zahartowały – kończy z uśmiechem Helena Marczukiewicz. - Takie dobre spotkania z rodakami jak tutaj w Łomży wszystkich nas wewnętrznie grzeją. Wtedy łatwiej nam żyć. Tam, za Bugiem.
Gości zza Buga i znad Narwi witała Hanka Gałązka, prezes łomżyńskiego oddziału Wspólnoty Polskiej. To właśnie ją prezes Związku Polaków z Mińska obdarowała krągłym bochnem chleba radziwiłowskiego, który potem trafił do posła Lecha Antoniego Kołakowskiego, aż w końcu na stół z białym obrusem, gdzie czekały na wszystkich Polaków, w tym pięć wiotkich studentek PWSIiP z Białorusi, pulchne łomżyńskie pączki i gorąca herbatka.
Mirosław R. Derewońko
Fot.: Marek Maliszewski