Potrawka z tura
Ceramika i kości zwierzęce należą do najliczniejszej kategorii znalezisk archeologicznych w Polsce. Nie inaczej było podczas wykopalisk z ul. Długiej w Łomży, skąd pochodzi prezentowany możdżeń samicy tura ze śladami obróbki - nie jedyny okaz wskazujący na istnienie w tym miejscu Łomży warsztatu średniowiecznego rogownika. W pierwszej chwili taki zbiór może wyglądać jak tajemniczy skarb. I tak powinien być traktowany. To źródło cennych informacji, wzbogacanych przez współpracę archeologów z archeozoologami. Znalezienie zabytku w unikalnym pierwotnym położeniu - to szczególna gratka dla muzealników, ale niektórzy przypadkowi odkrywcy zapominają, że każde badanie tego co „zapisane w ziemi” jest jednorazowe. Ważne jest powstrzymanie się od egoistycznych „badań” na własną rękę - ciekawość odkrywcy będzie zaspokojona dzięki wiedzy archeologa, który wykona dokumentację: dla nas wszystkich. Fachowiec odnajdzie kontekst i szczegóły dla innych nieczytelne. To ważne dla oceny czy odkryto ślady rzemieślników, hodowców czy np. myśliwych. Niepozorne szczątki zwierząt pomagają zrozumieć naszą historię - wśród nich losy dzikich, potężnych turów, które gdzie indziej w Europie wytępione, najdłużej przetrwały właśnie na Mazowszu. To zasługuje na przypominanie chociażby w powieści przygodowej, w tak lubianych komiksach historycznych. Dlaczego jesteśmy karmieni nadmiarem opowieści obcych nam kulturowo, mając niewykorzystany temat przygód np. Stacha Konwy - tego z pomnika w Lesie Jednaczewskim i Łomży - z twardego rodu wolnych strzelców, Kurpiów którzy dawniej byli strażnikami leśnymi i chronili tury. Zapewne skosztowali na polowaniach smaku turzego mięsa, które wg kronikarzy - miało być słodkie. Jak zanotował Miechowita: „niektóre wsie na Mazowszu jako powinność xiążęcą, straż aby zwierząt tych nie niszczono, odbywały”. Jeszcze w przywileju na wieś Zator z 1436 roku książę Mazowiecki wyraźnie zaznacza, że „polowanie na tury i rysie - dla siebie wyłącza”.