Skutery, motory i Harleye...
Ponad pół tysiąca motocyklistów, małych i dużych, w sobotnie przedpołudnie zjawiło się na Starym Rynku w Łomży. Okazją do „zlotu” było organizowane przez Max-Bike Zakończenie Sezonu Motocyklowego 2010. Po tradycyjnej paradzie ulicami Łomży, na którą wyruszono w samo południe, miłośnicy głośnych dwóch kółek udali się do Piątnicy, gdzie w tamtejszym Forcie II impreza będzie trwała do późna w nocy.
Na Zakończenie Sezonu Motocyklowego przyjechali nie tylko motocykliści z Łomży i najbliższej okolicy, ale także np. z Ełku...
- Dziś jest taki piękny dzień. Potraktowaliśmy to jako wycieczkę – mówi pan Tomasz w wieku ok. 50 lat, który z Ełku do Łomży przyjechał Harley-Davidsonem. - Są motory i jest Harley – mówi z dumą o swoim pojeździe. - Jeżdżę motorami od ponad 10 lat, a ten Harley, to mój szósty motor i chyba przy nim pozostanę.
Pan Tomasz przyznaje, że Harleye są może nieco mniej wygodne niż japońskie motocykle, „bo bardziej trzęsie”, ale mają „moc, głos i prestiż”. Odnośnie obiegowej opinii, że motocykliści to dawcy nerek przyznaje, że są wśród motocyklistów i szaleńcy, ale to „głównie młodzi ludzi, którzy z wiekiem zmądrzeją”. Dostrzega za zmianę podejścia do motocyklistów kierowców samochodów.
- Jak ja zaczynałem jeździć, to było zupełnie inaczej, ale teraz jesteśmy już traktowani jak normalni uczestnicy ruchu, dzięki czemu jeździ się dużo łatwiej i przyjemniej. Być może to też dlatego, że motocykli na polskich drogach jest coraz więcej – dodaje.