Mieli uśpić... łoś nie przeżył
Tragicznie zakończyła się wizyta młodego łosia w Zambrowie. W zakrojonej na szeroką skalę trzygodzinnej obławie na zwierzaka brało udział kilkadziesiąt osób. - Było 20 policjantów, 10 strażaków, weterynarze, i jeszcze inni ludzie – mówi Monika Dąbrowska z zambrowskiej policji. Udało się... prawie. Łosia osaczono, uśpiono i wywieziono do lasu, lecz tam się okazało, że zwierzak jest martwy. Na razie nie wiadomo co spowodowało śmierć młodego łosia. Jak podkreśla Dąbrowska póki co nie ma także decyzji czy sprawa ta będzie wyjaśniana. - Do łosia środkami usypiającymi kilkakrotnie strzelali weterynarze – tłumaczy policjantka.
Około godziny 6.00 rano mieszkańcy Zambrowa zaalarmowali tutejszą policję o błąkającym się po osiedlu młodym łosiu. Zwierze było w okolicach jednego z bloków przy ul. Legionowej. W obławę zaangażowano policję, straż pożarną i weterynarzy, bo łoś choć młody mógł być groźny.
- To był bardzo energiczny łoś – opowiada Monika Dąbrowska z zambrowskiej policji.
Dopiero przed godziną 9.00 uczestniczący w akcji weterynarze otrzymali środki usypiające. Do zwierzaka oddano kilka strzałów, po czym zgodnie z planami miano go przewieźć do pobliskiego lasu na Grabówce, gdzie młody łoś miał obudzić się w dzikim, ale dla niego naturalnym otoczeniu. Niestety po przewiezieniu łosia do lasu okazało się, że nie żyje.
Jak podkreśla Dąbrowska to był pierwszy łoś który odwiedził Zambrów od co najmniej siedmiu lat – czyli odkąd ona pracuje w policji.