Dźwigiem zdejmowali z dachu dziewczyny
Wczoraj wieczorem strażacy, przy pomocy specjalistycznego dźwigu, zdejmowali z dachu budynku przy ulicy Polnej, dwie wychowanki łomżyńskiego Domu Dziecka. O pomoc poprosili ich policjanci, których na miejsce wezwała dyrektor placówki. Podkom. Sławomir Dąbrowski, oficer prasowy łomżyńskiej policji, wyjaśnia, że interweniujący funkcjonariusze wezwali na pomoc strażaków, bo na dach budynku nie ma jako takiego wejścia, a biegający po dachu wychowankowie placówki nie chcieli dobrowolnie z niego zejść.
Troje wychowanków Domu Dziecka na dach budynku weszło około godziny 19. Dwie dziewczyny i chłopak nie reagowali na prośby opiekunów i wezwanych na miejsce policjantów. Dopiero na widok nadjeżdżającego dźwigu strażackiego, około godziny 20.00, chłopak bezpiecznie zeskoczył najpierw na łącznik, a później na ziemię. Dziewczyny poczekały i dały się zdjąć strażakom.
Dąbrowski tłumaczy, że to nie pierwsza interwencja policji w Domu Dziecka. Przypomina, że w tym roku już kilka razy funkcjonariusze byli tam w związku z niszczeniem mienia przez podopiecznych placówki.
Przypomnijmy, że to już ostatnie miesiące funkcjonowania Zespołu Placówek Opiekuńczo - Wychowawczych przy ul. Polnej. Placówka jest likwidowana. Część jej podopiecznych, za kilka miesięcy, ma trafić do mniejszego budynku po dawnej podstawowej szkole społecznej przy ul. Rybaki, gdzie utworzona jest Wielofunkcyjna Placówka Opiekuńczo – Wychowawcza. W budynku na Polnej ma powstać bursa szkolna.