Turoń
To ważne, że przeglądy zespołów kolędniczych i jasełkowych podtrzymują pamięć o naszej tożsamości. Szkoda jednak, że zapomina się o pięknym i bardzo archaicznym zwyczaju kolędowania w maskach i oprowadzania osób przebranych za zwierzęta. Obowiązkowy był niedźwiedź, bocian, wilk, koza a zwłaszcza tur zwany turoniem. Chłopak trzymający turonia, szedł okryty derką, pochylony niczym zwierzę. Jak to mogło wyglądać, pokazuje przedwojenna fotografia Chętnika, z przebierańcem – kozą, po kolędzie na Kurpiach. Jest w tym echo misteriów z czasów pierwotnych, okazywania czci potężnym siłom przyrody w maskach zwierząt. Każdej postaci przypisywano inną moc - turowi płodność, urodzaj i dobrobyt. Śpiewano wg. Kolberga: „gdzie turoń chodzi, tam żytko rodzi.” Tur wyginął całkowicie w XVII wieku stając się stworem na poły baśniowym.Tacy przebierańcy chodzili również w zapusty. W 1972 r. w Wiźnie sfotografowałem grupę wzbogaconą o Diabła, Dziada i Cygankę. Mazowiecki krajobraz jest uboższy bez tego barwnego korowodu. Może maski z turoniem na czele wrócą w formie atrakcji turystycznej ?