Tylko punkt ŁKS-u w derbach regionu
W meczu 16. kolejki III ligi Łomżyński Klubu Sportowy 1926 Łomża zremisował na własnym boisku z sąsiadem w tabeli, Warmią Grajewo 1:1. Bramkę dla gospodarzy zdobył Rafał Maćkowski. Od początku spotkanie wyglądało tak jak większość potyczek na łomżyńskim stadionie. Drużyna gości nie kwapiła się z rozgrywaniem akcji, oddając pole ekipie ŁKS-u. W pierwszym kwadransie grajewianie tylko kilka razy przekraczali linię środkową boiska, za to nieźle radzili sobie w defensywie, nie pozwalając rywalom na zbyt wiele. Miejscowi w tym czasie zdołali oddać tylko dwa niegroźne strzały na bramkę Krzysztofa Gieniusza. W 17. minucie popełnili zaś pierwszy poważny błąd w środku pola, po którym w dogodnej sytuacji znalazł się Piotr Chyliński. Na szczęście jego uderzenie w ostatnim momencie zablokowali obrońcy.
Trzy minuty później łomżyńscy kibice mogli wznieść ręce do góry. W rzutu wolnego dokładnie dośrodkował Robert Speichler, a największym sprytem w polu karnym wykazał się Rafał Maćkowski głową kierując piłkę do bramki. Nie minęło kolejne pięć minut, a doszło do kolejnego "ciekawego" zdarzenia na łomżyńskim stadionie. Z niewiadomych przyczyn część oświetlenia nagle zgasła i sędzia zdecydował się przerwać mecz. Po krótkim oczekiwaniu na boisku i konsultacjach z kapitanami obu zespołów wszyscy zawodnicy udali się do szatni. Po około 20 minutach organizatorom udało się przywrócić pełną moc jupiterów i gra mogła być wznowiona. Chwilę potem defensywa ŁKS-u po raz kolejny w tym sezonie popełniła serię prostych błędów. Doświadczony Marcin Strzeliński minął kilku ełkaesiaków i wbiegł w pole karne. Na szczęście dla gospodarzy piłka po jego uderzeniu z 10 metrów przeleciała obok bramki. Łomżanie do końca pierwszej połowy oddali tylko dwa strzały na bramkę Warmii, ale oba okazały się niecelne.
Po zmianie stron lepiej zaczęli gospodarze. W 51. minucie z prawej strony ładnie dośrodkował Marcin Malinowski. Piłkę w polu karnym przyjął Maćkowski, zgrał do dobrze ustawionego Mateusza Laskowskiego, ale znajdujący się od dłuższego czasu w słabej formie strzeleckiej napastnik ŁKS-u nie trafił w bramkę. Minutę później powinno być 2:0. Ponownie z dobrej strony pokazał się młody obrońca, Marcin Malinowski, który popisał się kolejnym celnym podaniem ze skrzydła. Tym razem futbolówka trafiła wprost pod nogi Przemysława Olesińskiego, a ten mając do bramki nie więcej niż 6 metrów uderzył w poprzeczkę. Niestety w 55. minucie sprawdziło się stare piłkarskie porzekadło, że niewykorzystane sytuacje się mszczą. Grajewianie przejęli piłkę w środowej strefie boiska i szybko przegrali ją na prawe skrzydło do Piotra Chylińskiego. Szybki pomocnik mimo asysty obrońcy wbiegł w pole karne i płaskim strzałem przy słupku pokonał Artura Jędraszczaka. Po stracie bramki łomżanie ruszyli do przodu stwarzając sobie kilka dobrych okazji do zmiany wyniku. Jednak strzały Maćkowskiego, Speichlera, Tercjaka i Macieja Malinowskiego nie znalazły drogi do siatki rywali i spotkanie zakończyło się podziałem punktów.
- Dzisiaj nie zasłużyliśmy na wygraną i dlatego nie ma tej wygranej. Byliśmy bardzo słabi, nie wychodziło nic z tego, nad czym pracujemy. Przykro, bo progres w grze miał być ale go nie ma. Nie chcę się zasłaniać młodością, zmianami w składzie - to szukanie dziury w całym. Gdyby 20% z treningów przenieść tutaj, to zupełnie inaczej by to wyglądało. I w tabeli, i w grze - powiedział po meczu trener ŁKS-u, Krzysztof Przytuła.
Po 17. kolejkach łomżanie zajmują 14. miejsce w tabeli III ligi. Następny mecz zagrają w przyszłą sobotę, 23 listopada o godz. 13.00. Na własnym stadionie zmierzą się z Granicą Kętrzyn.
is