Muzyczne Dni Drozdowo Łomża 2003
Artyści rzucili sieć
Gazeta Współczesna (14-07-2003)
To było coś niesamowitego - mówi z przejęciem Gabriela Silva, gwiazda Opery Kameralnej w Warszawie, wykonawczyni partii Abigail w "Nabucco”. - Cała Łomża włączyła się w ten spektakl poprzez wspaniałe chóry, całe oddziały strażaków, żołnierzy, harcerzy. I ta katedra, która okazała się genialnym teatrem. Moi przyjaciele, którzy przybyli z Warszawy, wręcz zaniemówili.
Premierę opery Giuseppe Verdiego "Nabucco” uznano za rewelację zakończonego wczoraj X Festiwalu Muzyczne Dni Drozdowo-Łomża. Artystycznym efektem inscenizacji zaskoczeni byli wszyscy: artyści, publiczność i organizatorzy. Niektórzy twierdzili, że pierwszy raz uczestniczyli w podobnym wydarzeniu.
- Dla artysty najważniejszy jest pierwszy moment. Niczym rybak, zarzucający sieć - zwierza się Gabriela Silva. - Jeśli publiczność jej nie chwyci, jest wielkie nieszczęście dla obu stron i próżny wysiłek, by wykrzesać iskrę sztuki. Tutaj publiczność chwyciła tę sieć od razu.
Odwtórca Nabucca, pierwszy baryton Teatru Wielkiego w Łodzi, Rafał Songan, również przyznaje, że nie spodziewał się takiego efektu. Podobnie jak inni wykonawcy, wyczuł od razu silny kontakt z publicznością. Jest to coś, co najbardziej mobilizuje artystę. Czuł, że jego śpiew zapada ludziom w serca.
- Widziałem to trochę z boku, z racji mojej roli narratora, objaśniającego akcję sceniczną - dodaje Dariusz Wójcik, wykonawca repertuaru operetkowego i musicalowego, ulubieniec Łomży. - Czułem, jak wytwarza się ta więź. Wzruszyło mnie to do łez, bo kocham łomżyńską publiczność i pragnę dla niej prawdziwej sztuki. Zależy nam, żeby ten festiwal dostarczał właśnie takich przeżyć.
Reżyser i inscenizator spektaklu, a także dyrektor artystyczny festiwalu, Jacek Szymański podkreśla, że najważniejszy był moment wzajemnego zaufania. Stworzył spektakl z elementów bardzo od siebie odległych. Z jednej strony były to gwiazdy scen operowych, z drugiej - łomżyńskie chóry: katedralny i "Ad libitum” ze Szkoły Podstawowej nr 10. Dzieci z chóru szkolnego tak przejęły się swoim zadaniem, że nauczyły się swoich partii na pamięć i na ostatnią próbę przyszły bez nut. Wreszcie na scenie pojawili się ludzie zupełnie nie związani ze sztuką: żołnierze odbywający służbę wojskową, strażacy ochotnicy i harcerze.
- Wszyscy mi zaufali. To jest piękne - dodaje pan Jacek.
W łańcuchu zaufania ważny był jeszcze jeden człowiek, biskup łomżyński, który zrozumiał koncepcję reżysera i otworzył podwoje katedry. To wyjątkowy człowiek, rozumiejący, że miejsce sztuki jest obok religii, a jej znaczenie powinno być stawiane na równi ze znaczeniem religii, podkreśla reżyser.
O włoskiej operze, wystawionej w katedrze mówiło się w Łomży przez cały weekend. Ci, którzy byli obecni na spektaklu, przekazywali wrażenia innym. Ogromnymi tłumami, które zapełniły katedrę, zaniepokojony jest Jacek Cholewicki, dyrektor Regionalnego Ośrodka Kultury, organizator festiwalu.
- Impreza rozrosła się tak, że pojawia się pytanie, gdzie pomieścić tak dużą liczbę publiczności, nie tylko na spektaklu operowym, ale i na pozostałych koncertach - stwierdził Cholewicki. - Musimy ten problem przemyśleć i rozwiązać przed następnym festiwalem.
Wojciech Kubrak, starosta łomżyński mówi, że 5 lat temu, kiedy jeszcze podlegający pod powiat Regionalny Ośrodek Kultury nie był organizatorem festiwalu, nie miał pojęcia o sztuce operowej. Na X festiwalu był obecny na każdym koncercie, i to wcale nie z powodu obowiązków służbowych. Zaczął słuchać w domu muzyki poważnej, czyta fachową literaturę.
- Nie przypuszczałem, że ta sztuka mnie tak wzbogaci wewnętrznie - wyznał.
(MK)
Premierę opery Giuseppe Verdiego "Nabucco” uznano za rewelację zakończonego wczoraj X Festiwalu Muzyczne Dni Drozdowo-Łomża. Artystycznym efektem inscenizacji zaskoczeni byli wszyscy: artyści, publiczność i organizatorzy. Niektórzy twierdzili, że pierwszy raz uczestniczyli w podobnym wydarzeniu.
- Dla artysty najważniejszy jest pierwszy moment. Niczym rybak, zarzucający sieć - zwierza się Gabriela Silva. - Jeśli publiczność jej nie chwyci, jest wielkie nieszczęście dla obu stron i próżny wysiłek, by wykrzesać iskrę sztuki. Tutaj publiczność chwyciła tę sieć od razu.
Odwtórca Nabucca, pierwszy baryton Teatru Wielkiego w Łodzi, Rafał Songan, również przyznaje, że nie spodziewał się takiego efektu. Podobnie jak inni wykonawcy, wyczuł od razu silny kontakt z publicznością. Jest to coś, co najbardziej mobilizuje artystę. Czuł, że jego śpiew zapada ludziom w serca.
- Widziałem to trochę z boku, z racji mojej roli narratora, objaśniającego akcję sceniczną - dodaje Dariusz Wójcik, wykonawca repertuaru operetkowego i musicalowego, ulubieniec Łomży. - Czułem, jak wytwarza się ta więź. Wzruszyło mnie to do łez, bo kocham łomżyńską publiczność i pragnę dla niej prawdziwej sztuki. Zależy nam, żeby ten festiwal dostarczał właśnie takich przeżyć.
Reżyser i inscenizator spektaklu, a także dyrektor artystyczny festiwalu, Jacek Szymański podkreśla, że najważniejszy był moment wzajemnego zaufania. Stworzył spektakl z elementów bardzo od siebie odległych. Z jednej strony były to gwiazdy scen operowych, z drugiej - łomżyńskie chóry: katedralny i "Ad libitum” ze Szkoły Podstawowej nr 10. Dzieci z chóru szkolnego tak przejęły się swoim zadaniem, że nauczyły się swoich partii na pamięć i na ostatnią próbę przyszły bez nut. Wreszcie na scenie pojawili się ludzie zupełnie nie związani ze sztuką: żołnierze odbywający służbę wojskową, strażacy ochotnicy i harcerze.
- Wszyscy mi zaufali. To jest piękne - dodaje pan Jacek.
W łańcuchu zaufania ważny był jeszcze jeden człowiek, biskup łomżyński, który zrozumiał koncepcję reżysera i otworzył podwoje katedry. To wyjątkowy człowiek, rozumiejący, że miejsce sztuki jest obok religii, a jej znaczenie powinno być stawiane na równi ze znaczeniem religii, podkreśla reżyser.
O włoskiej operze, wystawionej w katedrze mówiło się w Łomży przez cały weekend. Ci, którzy byli obecni na spektaklu, przekazywali wrażenia innym. Ogromnymi tłumami, które zapełniły katedrę, zaniepokojony jest Jacek Cholewicki, dyrektor Regionalnego Ośrodka Kultury, organizator festiwalu.
- Impreza rozrosła się tak, że pojawia się pytanie, gdzie pomieścić tak dużą liczbę publiczności, nie tylko na spektaklu operowym, ale i na pozostałych koncertach - stwierdził Cholewicki. - Musimy ten problem przemyśleć i rozwiązać przed następnym festiwalem.
Wojciech Kubrak, starosta łomżyński mówi, że 5 lat temu, kiedy jeszcze podlegający pod powiat Regionalny Ośrodek Kultury nie był organizatorem festiwalu, nie miał pojęcia o sztuce operowej. Na X festiwalu był obecny na każdym koncercie, i to wcale nie z powodu obowiązków służbowych. Zaczął słuchać w domu muzyki poważnej, czyta fachową literaturę.
- Nie przypuszczałem, że ta sztuka mnie tak wzbogaci wewnętrznie - wyznał.
(MK)