Pierwsze zdobycze AZS-u w Ekstraklasie
Cztery punkty w dwóch ostatnich meczach wywalczyły tenisistki stołowe AZS-u PWSIP Metal-Technik Łomża. Podopieczne Wacława Tarnackiego w miniony piątek pokonały na wyjeździe faworyzowany GLKS Scania Nadarzyn 3:1, a w niedzielny wieczór po zaciętym spotkaniu uległy we własnej hali Bronowiance Kraków 2:3.
Akademiczki z Łomży rozpoczęły intensywny dla siebie tydzień od środowej porażki 0:3 z brązowym medalistą poprzedniego sezonu, AZS-em UE Wrocław. Dwa dni później pojawiła się szansa na poprawę nastrojów, bowiem zmierzyły się w Nadarzynie z tamtejszym GLKS-em. Podobnie jak w poprzednich meczach, także i w tym to rywalki były stawiane w roli faworytów. Wszystko zaczęło się zgodnie z planem dla gospodyń, gdyż bardzo dobrze tego dnia dysponowana Paulina Krzysiek bez straty seta ograła Annę Zielińską. Łomżanki szybko jednak doprowadziły do wyrównania. A wszystko za sprawą liderki zespołu, Chinki Liu Luqi, która 3:1 wygrała z Katarzyną Ślifirczyk. W kolejnym pojedynku świetnie zaprezentowała się Maja Miklaszewska, która niespodziewanie gładko ograła Julię Ślązak i tym samym przyjezdne były już pewne zdobycia pierwszego ligowego punktu. W czwartym i jak się później okazało ostatnim spotkaniu Liu oddała Krzysiek tylko jednego seta i zapewniła AZS-owi pierwsze zwycięstwo po powrocie do Ekstraklasy - Muszę przyznać, że wszystkie dziewczyny zagrały dobre zawody. Szczególne pochwały należą się Mai, która wzięła rewanż na Ślązak za porażkę na ostatnim Grand Prix Polski. Ze swojego zadania wywiązała się także Liu, od której wymagamy walki w każdym meczu o dwa zwycięstwa - powiedział po meczu w Nadarzynie trener Tarnacki.
Podbudowane tym zwycięstwem łomżanki przystąpiły do ostatniego starcia w tym tygodniu. Przed własną publicznością zmierzyły się z Bronowianką Kraków, o której przed sezonem szkoleniowiec AZS-u mówił, że może to być jeden z głównych rywali do walki o utrzymanie. I trzeba przyznać, że od początku do końca spotkanie były niezwykle wyrównane. W pierwszej grze Liu Luqi nie bez problemów pokonała doświadczoną Martę Smętek. Szybko do wyrównania doprowadziła za chwilę reprezentantka Singapuru, Goi Tui Xuan pokonując Maję Miklaszewską 3:1. AZS ponownie na prowadzenie wyprowadziła Anną Zielińska wygrywając po ładnej grze z Dominiką Wołowiec 3:0 - Przy wyniku 2:1 dla nas liczyłem, że Liu jest w stanie pokonać ich liderkę, Goi, co dałoby nam kolejne trzy punkty, ale niestety tamta zagrała na bardzo wysokim poziomie i nie dała szans naszej zawodniczce - tłumaczy Tarnacki. Na tablicy wyników zrobiło się więc po 2 i o wszystkim miała zadecydować ostatnia gra, w której zmierzyły się Miklaszewska i Smętek. Po pięciosetowym boju minimalnie lepsza okazała się ta druga i dwa ligowe punkty mogły dopisać sobie zawodniczki z Krakowa, natomiast łomżanki zdobyły jedno oczko - Szkoda, że nie udało się wygrać tego spotkania. Liczyłem, że tak jak w Nadarzynie Liu zdoła wygrać oba pojedynki, ale tenisistka z Singapuru okazała się za mocna. Niemniej jednak cieszymy się z tego jednego punktu, bo na końcu rozgrywek może okazać się dla nas bezcenny w kontekście utrzymania w Ekstraklasie - podkreślił doświadczony szkoleniowiec AZS-u.
Po czterech rozegranych meczach łomżanki plasują się na ósmym miejscu mając w dorobku 4 punkty, tyle samo co ich ostatni rywal z Krakowa, a także najbliższy przeciwnik, ekipa Bebetto AZS-u UJD Częstochowa. Starcie z drużyną spod Jasnej Góry odbędzie się w sobotę, 5 października o godz. 16.00 w hali im. Olimpijczyków Polskich w Łomży. Wstęp wolny.
is