Jedna dobra połowa to za mało
Kolejny mecz bez zdobyczy punktowej mają za sobą piłkarze III-ligowego ŁKS-u 1926 Łomża. Tym razem zespół prowadzony przez trenera Roberta Speichlera przegrał na własnym stadionie z Huraganem Morąg 0:3 (0:0).
Pierwsza połowa sobotniego starcia była bardzo wyrównana. Mimo dużej różnicy punktowej dzielącej oba zespoły (przed tym meczem było to aż 17 oczek) nieco lepiej prezentowali się gospodarze, którzy kilkukrotnie serią krótkich podań potrafili rozmontować defensywę rywali. Niestety gdy któryś z biało-czerwonych został już wyprowadzony przez kolegów na czystą pozycję nie potrafił tej sytuacji zakończyć precyzyjnym strzałem. Najbliżej celu byli Michał Sadowski, który zbyt lekko uderzał z 14 metra mając przed sobą tylko golkipera Huragana oraz Reinaldo Mealo, którego uderzeniem z 3 metrów w ostatniej chwili zablokował obrońca. Bardzo długo wydawało się, że nieźle prezentujący się łomżanie będą w stanie w końcu przełamać serię porażek i zachować choć cień szansy na utrzymanie. Jednak jeszcze w końcówce pierwszej połowy prezentujący się bardzo słabo goście bardzo podkręcili tempo. Tuż przed przerwą morążanie mocno przycisnęli graczy ŁKS-u zamykając ich we własnym polu karnym. Na szczęście bardzo dobrze spisywał się bramkarz miejscowych, Paweł Lipiec, który pewnymi interwencjami uchronił swój zespół przed stratą gola.
Po zmianie stron goście kontynuowali swój napór i niestety dla miejscowych kibiców osiągnęli swój cel w 51. minucie. Golkiper ŁKS-u zdołał odbić piłkę po uderzeniu z dystansu, ale dobitka Brazylijczyka João Criciúmy okazała się skuteczna. Po tym golu przyjezdni zaczęli grać dużo swobodniej i co rusz robiło się gorąco w polu karnym ŁKS-u. Gracze Huragana łatwiej też radzili sobie z atakami ełkaesiaków, które w większości rozbijali już jeszcze przed własnym polem karnym. Sami zaś dążyli do zdobycia kolejnych goli. Ta sztuka udała im się w 74. minucie, kiedy to Rafał Maciążek popisał się mocnym uderzeniem głową wykorzystując dośrodkowanie z rzutu rożnego. Siedem minut później goście przeprowadzili jeszcze skuteczną kontrę, którą celnym strzałem zakończył Criciúma ustalając wynik meczu na 3:0 dla Huragana - W pierwszej połowie mieliśmy nadzieje, bo gra była wyrównana. Jedyne czego zabrakło to podejmowania dobrych decyzji w kluczowych momentach. Albo za szybko podawaliśmy albo za długo prowadziliśmy piłkę. Brakowało też decyzji o strzale. I stąd brały się nasze straty pod bramką przeciwnika. Przed drugą połową uczulaliśmy, żeby była koncentracja, ale przeciwnicy szybko strzelili bramkę, potem drugą po stałym fragmencie. A trzecia to już klasyczna kontra, bo próbowaliśmy większą ilością zawodników zaatakować. Zachowany jest więc status quo jeśli chodzi o mazurskie zespoły. Przed meczem mówiłem, że Huragan to ekipa porównywalna do Znicza Biała Piska i to się potwierdziło - powiedział po meczu trener Speichler.
Po tej porażce łomżanie mają coraz mniejsze szanse na utrzymanie. Ich strata do miejsca dającego utrzymanie wzrosła aż do 15 punktów. W następnej kolejce wybiorą się do Ełku, by tam zmierzyć się z miejscowym Mazurem. Będzie to doskonała okazja do przełamania, gdyż ekipa rywali plasuje się tuż przed ŁKS-em zajmując przedostatnie miejsce w tabeli III ligi.
is