Seniorski ŁKS nadal w głębokim kryzysie
Jak nie idzie to nie idzie. Dwunastej porażki w tym sezonie, a dziesiątej z rzędu doznali piłkarze Łomżyńskiego Klubu Sportowego 1926. Tym razem za mocna okazała się ekipa Pelikana Łowicz, która wygrała w Łomży 2:1.
Sam początek spotkania w wykonaniu obu drużyn był bardzo senny. Widać było, że niesprzyjające warunki pogodowe (niska temperatura i padający deszcz) nie nastrajają zawodników do finezyjnej gry. Pierwsi groźną sytuację mieli goście po rzucie rożnym. W 5. minucie jeden z graczy Pelikana wrzucił piłkę na 4 metr przed bramkę ŁKS-u, a tam dobrym uderzeniem popisał się rosły obrońca, Krystian Stolarczyk. Świetną interwencją popisał się jednak Mateusz Złotogórski instynktownie wybijając piłkę na rzut rożny. Od tego momentu nieco śmielej zaczęli atakować gracze z Łowicza, którzy byli w swoich poczynaniach dokładniejsi. Z każdą kolejną minutą robiło się coraz goręcej pod bramką ŁKS-u. W 18. minucie po składnej akcji ładnym uderzeniem głową popisał się Michał Adamczyk, ale piłka trafiła w dolną część poprzeczki. Przyjezdni sygnalizowali, że piłka całym obwodem przeszła linię bramkową, ale sędzia nakazał grać dalej. Łomżanie próbowali budować akcje ofensywne składające się z dużej ilości krótkich podań, ale nie przekładało się to na sytuacje podbramkowe. Im bliżej końca pierwszej połowy, tym gracze z Łowicza uzyskiwali coraz wyraźniejszą przewagę. W końcu, w 38. minucie dopięli swego i wyszli na prowadzenie. Wszystko zaczęło się od niedokładnego wybicia piłki przez golkipera ŁKS-u. Tę przejął na 20 metrze jeden z graczy Pelikana i próbował wejść w pole karne. W tym wypadku jeszcze futbolówkę za linię boczną zdołał wybić Konrad Kamienowski. Po rzucie z autu piłkę przejął jednak Sebastian Czapa i mimo asysty obrońców zdołał płaskim strzałem pokonać Złotogórskiego. Po tym golu goście nie rezygnowali ze zdobycia kolejnych bramek, ale nieco uważniej zaczęła grać defensywa gospodarzy. I gdy wydawało się, że obie ekipy zejdą na przerwę przy wyniku 0:1, już w doliczonym czasie gry dokładnym rozegraniem na lewej stronie popisali się łowiczanie. Na linii pola karnego piłkę przejął Sebastian Szerszeń, który zdołał się odwrócić i zaskakującym uderzeniem w długi róg podwyższył prowadzanie swojego zespołu.
Od początku drugiej połowy trener Robert Speichler desygnował do gry drugiego napastnika, Rafała Maćkowskiego, który zastąpił obrońcę Igora Cychola. To był wyraźny znak, że łomżanie za wszelką cenę będą chcieli odrobić straty. I rzeczywiście ich przewaga w posiadaniu piłki wzrosła, jednak nie przekładało się to na groźne sytuacje podbramkowe. Dopiero w 80. minucie Cezary Demianiuk popisał się dokładnym podaniem do wbiegającego w pole karne Rafała Maćkowskiego, a ten bez większych problemów pokonał golkipera gości. Po tym golu odżyły nadzieje gospodarzy na korzystny wynik. Niestety mimo kilku dogodnych okazji nie udało im się doprowadzić do wyrównania i dwunasta porażka w tym sezonie stała się faktem. Po tej porażce łomżanie mają już osiem punktów straty do bezpiecznego, 15. miejsca w tabeli. Kolejnym rywalem biało-czerwonych będzie jedenasty zespół ligi, zambrowska Olimpia, który do tej pory zdobyła aż 12 punktów więcej od ekipy z Łomży. To spotkanie odbędzie się w sobotę, 10 listopada o godz. 13.00 na stadionie w Zambrowie.
is