"Czarne koszule" przedłużyły czarną serię ŁKS-u
Dwunastą porażkę w tym sezonie zanotowali piłkarze Łomżyńskiego Klubu Sportowego 1926. W 14. kolejce łomżanie przegrali na wyjeździe z Polonią Warszawa 0:2 (0:1). Po tej porażce sytuacja ŁKS-u w tabeli III ligi nie uległa zmianie. Biało-czerwoni mając w dorobku 6 punktów zajmują ostatnie miejsce, a ich strata do 15., bezpiecznej pozycji wynosi 7 punktów.
Notowani przed tym spotkaniem na ostatnim miejscu w tabeli III ligi biało-czerwoni pierwszej połowy w starciu z Polonią na pewno nie zaliczą do udanych. W grze podopiecznych trenera Roberta Speichlera brakowało przede wszystkim dobrej organizacji w środkowej części boiska. Poszczególni zawodnicy bali się też wziąć ciężar gry na siebie i przez to popełniali bardzo dużo prostych strat. Gospodarze, mimo tylu "prezentów", które dostali od rywali nie byli w stanie przeprowadzić składnej akcji, po której bramkarz ŁKS-u, Mateusz Złotogórski musiałby wyciągać piłkę z siatki. Dokonali tego dopiero po stałym fragmencie gry. W 26. minucie poloniści szybko rozegrali rzut rożny i po wymianie kilku podać najniższy na boisku Krystian Pieczara zdobył gola uderzeniem głową. Jak się później okazało, było to jedyne trafienie jakie oglądali kibice zgromadzeni na stadionie przy ulicy Konwiktorskiej.
Tuż po przerwie goście otrzymali drugi cios. Tym razem błąd popełnili pomocnicy ŁKS-u. W środkowej strefie boiska piłkę stracił Marcin Świderski, gospodarze szybko przenieśli ją na skrzydło i po dośrodkowaniu z boku sytuację sam na sam wykorzystał Cezary Sauczek. Niedługo po stracie drugiej bramki trener Speichler zdecydował się na dwie zmiany. Plac gry opuścili Patryk Kostyk i Mateusz Mocarski, a za nich na boisku pojawili się Bartłomiej Ziemak i Przemysław Modzelewski - Ci dwaj młodzi chłopcy wnieśli dużo ożywienia szeregach naszego zespołu. Więcej było agresywności w środku pola co przełożyło się na to, że zaczęliśmy w końcu kreować sytuacje w ofensywie - tłumaczy szkoleniowiec ŁKS-u. Dobrej okazje do zmiany wyniku mieli wspomniany wcześniej Ziemak, a także Damian Gałązka i Eryk Rakowski. Niestety żadna z nich nie zakończyła się umieszczeniem piłki w bramce rywali. A że ci w drugiej połowie nie kwapili się do walki o kolejne gole, to spotkanie zakończyło się wynikiem 2:0 dla gospodarzy - Pierwsza połowa nam nie wyszła. Chłopcy byli spięci i podejmowali złe decyzje. Po przerwie szybko straciliśmy drugiego gola, ale to ich nie załamało i do końca walczyliśmy o korzystny wynik - mówi Speichler - Pozytywem tego meczu jest na pewno występ Przemka Modzelewskiego. Pokazał on, że mimo młodego wieku ma silny charakter, nie kalkuluje i chce wygrywać mecze. Oby wszyscy zawodnicy mieli takie podejście jak on to będzie coraz lepiej.
Następnym rywalem będzie zespół Pelikana Łowicz (9. miejsce, 20 punktów), a spotkanie odbędzie się w sobotę, 3 listopada o godz. 13.00 na stadionie miejskim w Łomży.
is