Czarna seria ŁKS-u trwa nadal
Do ośmiu przedłużyli niechlubną serię porażek piłkarze Łomżyńskiego Klubu Sportowego 1926. Zespół Robert Speichlera co prawda wbił na swoim boisku aż trzy gole Broni Radom, ale sam stracił aż cztery bramki i "umocnił" się na ostatnim miejscu w tabeli III ligi.
Z racji tego, że przed meczem obie ekipy potrzebowały punktów jak tlenu od początku było to bardzo zacięte widowisko. Piłkarze zarówno ŁKS-u jak i Broni nie odstawiali nogi, ale często robili to w sposób nieprzepisowy. Już w 6. minucie Cezary Demianiuk wygrał pojedynek biegowy z Maksimem Kventsarem i próbujący go powstrzymać gracz z Radomia sfaulował go. A że ta sytuacja miała miejsce w polu karnym przyjezdnych, to sędzia podyktował rzut karny. Do piłki podszedł sam poszkodowany i pewnym strzałem dał prowadzenie swojemu zespołowi. Gospodarze nie cieszyli się zbyt długo z tego gola, bowiem już siedem minut później wyrównał Adam Imiela popisując się ładną akcją indywidualną zakończoną celnym strzałem, przy którym Krystian Kalinowski był bez szans. W 31. minucie miejscowi odzyskali prowadzenie. I tym razem za sprawą Demianiuka, który znowu został sfaulowany w "szesnastce" rywali i ponownie wykorzystał karnego. Gdy wydawało się, że łomżanie będą w stanie dowieźć dobry wynik do końca pierwszej połowy, arbiter po raz trzeci w tym meczu wskazał na "wapno". Tym razem sprawcą przewinienia był młody Bartłomiej Ziemak, a bramkę wyrównującą zdobył Patryk Czarnota.
Gdy wydawało się, że po zmianie stron gospodarze będą w stanie po raz kolejny pokusić się o zdobycie bramki, tę strzelili radomianie. Już dwie minuty po wznowieniu gry fatalny błąd popełniła defensywa ŁKS-u, która pozwoliła przelecieć piłce rzuconej z autu wzdłuż całego pola karnego. Futbolówka ostatecznie trafiła do Imieli, który zdobył swojego drugiego gola w tym spotkaniu. Mimo niekorzystnego wyniku ełkaesiacy zdołali się jeszcze podnieść. W 57. minucie najaktywniejszy zawodnik gospodarzy, Demianiuk dostał piłkę od Michała Tarnowskiego, wygrał pojedynek biegowy z obrońcą Broni i dograł do nadbiegającego Damiana Gałązki, który tylko dopełnił formalności umieszczając piłkę w siatce z najbliższej odległości. W ostatnich 30 minutach mecz się jeszcze zaostrzył. Piłkarze obu ekip nie żałowali sobie mocnych kopnięć i walki o pozycję w sposób nieprzepisowy. Oprócz tej walki piłkarsko nieco lepiej prezentowała się Broń, która kilka razy zagroziła bramce Kalinowskiego. W 74. minucie Emil Więcek wykorzystał niezdecydowanie obrońców oraz golkipera ŁKS-u i uderzeniem w krótki róg zdobył czwartego gola dla przyjezdnych. Jak się później okazało, było to ostatnie trafienie w tym meczu i tym samym jedenasta porażka ŁKS-u stała się faktem. Po niej biało-czerwoni "rozsiedli" się wygodnie na ostatnim miejscu w tabeli mając już 7 oczek straty do 15., bezpiecznego miejsca. Kolejnym rywalem zespołu Roberta Speichlera będzie zajmująca 5. lokatę Polonia Warszawa. To spotkanie odbędzie się w sobotę, 27 października o godz. 17.00 na boisku rywali.
is