ŁKS pozostaje w III lidze!
Na kolejkę przed zakończeniem sezonu piłkarze Łomżyńskiego Klubu Sportowego 1926 zapewnili sobie utrzymanie. Po remisie 2:2 z MKS-em Ełk mają już cztery punkty przewagi nad strefą spadkową.
Ełkaesiacy bardzo źle weszli w spotkanie rozgrywane w Ełku. Przez pierwsze pół godziny byli zupełnie niewidoczni, grali ospale, bez zaangażowania. Niestety efektem takiej postawy były aż dwie stracone bramki. W 12. minucie niezdecydowanie łomżyńskiej obrony wykorzystał Kacper Jagłowski, który płaskim strzałem z ostrego kąta pokonał Pawła Lipca. Jedenaście minut później gospodarze przeprowadzili bardzo ładną akcję zespołową. Miękką wrzutką w pole karne ŁKS-u popisał się Mariusz Łapiński. Piłka trafiła do Michała Świderskiego, ten dograł wzdłuż bramki do niepilnowanego Rafał Kalinowski i zrobiło się 2:0 dla MKS-u. Z racji dużego upału sędzia po 30 minutach zarządził przerwę na uzupełnienie płynów - Podczas tej chwili powiedzieliśmy sobie z zawodnikami kilka mocnych słów i od tego momentu nasza gra trochę się poprawiła - mówi trener ŁKS-u, Krzysztof Ogrodziński. Tuż przed przerwą udało się przyjezdnym zdobyć gola kontaktowego. Po składnej akcji zespołowej pewnym strzałem z 10 metra popisał się Daniel Lemański.
Przed rozpoczęciem drugiej połowy szkoleniowiec zespołu z Łomży zdecydował się na dwie zmiany, W miejsce Mateusza Drozdowskiego i Michała Tarnowskiego desygnował do gry Daniela Kacprzyka i Rafała Zalewskiego. Jak się później te roszady okazały się strzałem w dziesiątkę. Goście osiągnęli bardzo dużą przewagę momentami nie schodząc z połowy przeciwników. Młody golkiper gospodarzy, Adam Radzikowski popisywał się wręcz nieprawdopodobnymi interwencjami ratując swój zespół od straty kolejnych bramek. W 91. minucie nie miał już jednak nic do powiedzenia. Po długi przerzucie z własnej połowy piłkę w polu karnym MKS-u przejął Rafał Maćkowski. Najlepszy strzelec ŁKS-u spokojnie ułożył ją sobie na prawej nodze i huknął nie do obrony. Chwilę później zabrzmiał ostatni gwizdek arbitra i utrzymanie stało się faktem.
- Obawiałem się, że możemy źle rozpocząć to spotkanie. Ostatnio nie przegrywaliśmy meczów, praktycznie nie traciliśmy bramek, a z Widzewem zagraliśmy bardzo dobrze. Niestety po takich spotkaniach często przychodzi świadomość, że jesteśmy tak dobrzy, że nie musimy za dużo się męczyć i spokojnie ten punkt ze słabszym rywalem zdobędziemy. Ale tak się nie da - przyznaje trener Ogrodziński - W każdym meczu trzeba biegać, myśleć i być zaangażowanym. Dobrze, że po słabych 30 minutach to zrozumieliśmy i zaczęliśmy grać lepiej. W końcówce mieliśmy trochę szczęścia, ale uważam, że ta bramka nam się należała.
Po 33 kolejkach łomżanie mają na koncie 42 punkty, o 4 więcej od otwierającej strefę spadkową Legii II Warszawa. I właśnie z tym zespołem biało-czerwoni zmierzą się w ostatnim meczu tego sezonu, który rozpocznie się w sobotę, 16 czerwca o godz. 17.00 na stadionie miejskim w Łomży.
is