ŁKS postawił się Widzewowi
W rozegranym w niedzielny wieczór meczu III ligi piłkarze Łomżyńskiego Klubu Sportowego 1926 bezbramkowo zremisowali z liderem, Widzewem Łódź. Dzięki temu zespół prowadzony przez Krzysztofa Ogrodzińskiego jest już o krok od utrzymania.
Stroną zdecydowanie częściej posiadającą piłkę byli goście, którzy grali bardzo agresywnie i starali się szybko rozgrywać akcje ofensywne. Już w 3. minucie po dośrodkowaniu z prawej strony do pozycji strzeleckiej doszedł Marek Zuziak. Na szczęście piłka po jego uderzeniu głową przeleciała tuż obok słupka. Wydawało się, że gol dla łodzian będzie tylko kwestią czasu. Jednak gospodarze grali bardzo umiejętnie w defensywie pozwalając rywalom na dokładne rozgrywanie piłki mniej więcej do 20 metra. W swoim polu karnym podopieczni trenera Krzysztofa Ogrodzińskiego byli praktycznie bezbłędni. Dość powiedzieć, że w pierwszej połowie przyjezdni nie oddali ani jednego celnego strzału na bramkę Pawła Lipca. Ełkaesiacy natomiast, mimo, że skupieni na obronie, próbowali odgryzać się szybkimi kontrami. W 19. minucie przed znakomitą szansą stanął Rafał Maćkowski. Po dośrodkowaniu Konrada Kamieniowskiego znajdujący się na 7 metrze przed bramką Widzewa najlepszy strzelec ŁKS-u oddał strzał z pierwszej piłki, ale ta trafiła w ofiarnie interweniującego obrońcę. Tuż przed przerwą na indywidualną akcję zdecydował się bardzo aktywny tego dnia Damian Gałązka. Pomocnik gospodarzy przebieg z piłką kilkanaście metrów i będąc na linii pola karnego oddał mocny strzał, ale golkiper gości, Maciej Humerski z najwyższym trudem zdołał odbić futbolówkę ponad poprzeczkę.
Po zmianie stron widzewiacy grali jeszcze bardziej agresywnie, za wszelką cenę dążąc do zdobycia gola. Sporo ożywienia w poczynaniach gości wniosły zmiany przeprowadzone przez trenera Franciszka Smudę. Jednak mimo jeszcze większej przewagi w posiadaniu piłki goście długo nie mogli znaleźć sposobu na oddanie celnego strzału na bramkę Lipca. Dopiero 78. minucie Mateusz Michalski zmusił golkipera ŁKS-u do interwencji. W samej końcówce widzewiacy próbowali jeszcze pokusić się o przechylenie szali zwycięstwa na swoją korzyść wykorzystując stałe fragmenty gry, ale robili to tak nieporadnie, że ostatecznie to fani ŁKS-u po końcowym gwizdku mogli cieszyć się ze zdobycia jednego punktu. I tutaj należą się właśnie duże brawa na kibiców obu zespołów, bo w dużym stopniu przyczynili się oni do tego, żeby na łomżyńskim stadionie było prawdziwe piłkarskie święto.
- Zagraliśmy dzisiaj super pierwszą połowę – mówił po meczu trener Ogrodziński. - Praktycznie nie dopuszczaliśmy Widzewa do tego, żeby stwarzał sobie groźne sytuacje. Co prawda rywale mieli sporo stałych fragmentów gry, ale dobrze się przy nich ustawialiśmy i nic z nich nie wynikało. Po przerwie zmęczenie dało znać o sobie, Widzew się nakręcał i kilka razy było gorąco pod naszą bramką. Ale my też mieliśmy 2-3 kontry i przy ich lepszym rozegraniu rożnie mogło się to spotkanie skończyć. Jednak uważam, że wynik jest sprawiedliwy dla obu zespołów.
Punkt zdobyty z drużyną Widzewa był dla ŁKS-u niezwykle cenny. Na dwie kolejki biało-czerwoni mają bowiem już pięć punktów przewagi nad otwierającym strefę spadkową Sokołem Ostróda. W następnym spotkaniu, które odbędzie się w sobotę, 9 czerwca o godzinie 17.00 w Ełku zmierzą się z inną drużyną walczącą o ligowy byt, miejscowym MKS-em. Natomiast dokładnie tydzień później łomżanie zakończą sezon na własnym stadionie podejmując spisujące się ostatnio bardzo słabo rezerwy Legii Warszawa.
Tuż przed spotkaniem odbyła się miła uroczystość. Prezydent Łomży, Mariusz Chrzanowski uhonorował długoletnią pracę na rzecz łomżyńskiego klubu wręczając pamiątkowy grawerton i koszulkę ŁKS-u kierownikowi drużyny, Waldemarowi Antolakowi.
is