Niespodzianka była blisko
Dużą dawkę emocji zafundowały swoim kibicom szczypiornistki GUKS-u Dwójka Łomża. W meczu 14. kolejki I ligi podopieczne Janusza Świętonia dopiero po rzutach karnych uległy wiceliderowi rozgrywek, drużynie ChKS PŁ Łódź. W regulaminowym czasie gry był remis 27:27.
Przed spotkaniem rozgrywanym w hali sportowej II Liceum Ogólnokształcącego w Łomży nie trudno było wskazać faworyta. Łodzianki od początku sezonu radzą sobie bardzo dobrze o czymś świadczy wysokie, drugie miejsce. Gospodynie natomiast zajmują także drugą lokatę... ale od końca. Pierwsze minuty doskonale pokazały różnicę dzielącą oba zespoły. W ciągu niespełna sześciu minut przyjezdne rzuciły cztery bramki nie tracąc żadnej. Wydawało się, że mecz zakończy się pogromem, a łomżanki nie będą w stanie nic zrobić. Na taką sytuację na boisku bardzo szybko zareagował jednak trener Świętoń biorąc czas. Po tej przerwie zespół Dwójki wzmocnił nieco defensywę i przede wszystkim zaczął grać skutecznej w ataku. W efekcie łomżyńscy kibice mogli coraz częściej cieszyć się z goli zdobywanych przez gospodynie. W 21. minucie na tablicy był już remis, a chwilę później dzięki trafieniu Alicji Sobocińskiej miejscowe po raz pierwszy wyszły na prowadzenie 11 do 10. Taki stan rzeczy nie trwał jednak długo. Mobilizowane cały czas przez duet trenerski Agnieszka Kowalska - Tomasz Walicki łodzianki podkręciły nieco tempo w końcówce pierwszej połowy i zdołały wypracować dwubramkową przewagę (15:13).
Po przerwie w zespole z Łomży nastąpiła jedna istotna zmiana. Między słupkami stanęła Urszula Bałdowska, która zastąpiła Kaję Gryczewską. Jak się później okazało był to strzał w dziesiątkę. Zanim jednak druga bramkarka Dwójki znalazła sposób na atakujące ChKS-u, te zdołały jeszcze przez chwilę prowadzić nawet czterema golami. Po dziesięciu minutach sytuacja zmieniła się diametralnie. Decydujące okazały się dwie minuty, które gospodynie grały w przewadze. Ten okres wygrały 3:1 i w 44. minucie meczu zbliżyły się do rywalek na zaledwie jedno trafienie. Pięć minut później ku uciesze kibiców zespół GUKS-u ponownie wyszedł na prowadzenie (25:24) i zaczęło pachnieć niespodzianką. Gdy za chwilę przewaga wynosiła już dwa gole wydawało się, że trzy punkty zostaną w Łomży. Niestety doświadczony zespół z Łodzi mimo kłopotów z 2-minutowymi karami zdołał zdobyć trzy gole z rzędu i ponownie był bliżej zwycięstwa. Ostatnie dwie minuty regulaminowego czasu układały się idealnie dla podopiecznych trenera Świętonia. Najpierw 58 minucie i 19 sekundzie karę dwóch minut dostała jedna z łodzianek. Za chwilę Michalina Gryczewska doprowadziła do wyrównania i wszystko było w rękach gospodyń. Na trzy sekundy przed końcową syreną kolejna zawodniczka ChKS-u powędrowała na ławkę kar, a łomżanki miały rzut wolny 10 metra. Po sprytnym rozegraniu piłki ta trafiła do wlatującej w pole karne z lewego skrzydła Natalii Klej. Młodej szczypiornistce GUKS-u pozostało jedynie złapać ją złapać i oddać rzut w kierunku bramki rywalek. To zadanie okazało się jednak za trudne i spotkanie zakończyło się remisem po 27. Z racji tego, że regulamin rozgrywek mówi o tym, że każdy mecz musi być rozstrzygnięty, sędziowie zarządzili konkurs rzutów karnych. Te lepiej wykonywały zawodniczki gości, które nie pomyliły się z siedmiu metrów ani razu. W drużynie Dwójki swoje próby dobrze wykonały Amanda Szymborska i Martyna Matysek. Niestety rzuty Michaliny Gryczewskiej oraz Alicji Sobocińskiej nie znalazły drogi do siatki i to łodzianki mogły cieszyć się z wygranej. Na pocieszenie gospodyniom pozostaje fakt, że za osiągnięcie remisu po 60 minutach wywalczyły jeden ligowy punkt.
- Uważam, że ten mecz powinniśmy wygrać w regulaminowym czasie gry. Trochę takich zgubionych głupich piłek w momencie, gdy widzieliśmy iż zespół z Łodzi trochę słabł. Ale no trudno. Zdobywają dziewczyny doświadczenie i jestem szczęśliwy, że jest ten jeden punkt, ponieważ on w przyszłym układzie może wiele zmienić. Bo nie trzeba nam już wygrać trzech meczy, a dwa i już przeskakujemy w tabeli bardzo wysoko do góry - powiedział po meczu szkoleniowiec Dwójki
Po raz kolejny w drugiej rundzie najskuteczniejszą zawodniczką Dwójki była młodziutka Michalina Gryczewska, która aż 8 razy pokonała bramkarkę rywalek. O gola mniej rzuciła natomiast Aneta Konert. "Tylko" cztery trafienia zanotowała natomiast Amanda Szymborska. To spowodowało, że nie jest już samodzielną liderką klasyfikacji królowej strzelczyń. Starsza z sióstr Szymborskich w dalszym ciągu zajmuje w tym rankingu pierwsze miejsce, ale taki sam bilans goli - 97 - ma Agnieszka Pęcherska z Drwęcy Novar Lubicz.
Następne spotkanie Dwójka rozegra w niedzielę, 8 kwietnia o godz. 15.00. W Poznaniu łomżanki zmierzą się z miejscowym Klubem Sportowym. Będzie to niezwykle istotne starcie dla układu dolnych rejonów tabeli. Rywalki plasują się bowiem na siódmej pozycji (GUKS jest dziewiąty), ale ich przewaga wynosi tylko pięć punktów.
is