ŁKS zatrzymał Huragan
W swoim drugim wiosennym meczu III ligi piłkarze Łomżyńskiego Klubu Sportowego 1926 zdobyli pierwszy komplet punktów. W sobotę na własnym boisku 2:1 pokonali wyżej notowaną ekipę Huragana Morąg mimo, że po pierwszej połowie przegrywali 0:1.
Od pierwszych minut zdecydowaną przewagę uzyskali zawodnicy z Morąg. Długimi momentami nie pozwalali wyjść gospodarzom z własnej połowy. Grali szybko, dokładnie i co chwila stwarzali sobie dogodne okazje do zdobycia bramki. Na szczęście między słupkami łomżyńskiej bramki stał tego dnia Paweł Lipiec, który spisywał się znakomicie. Młody golkiper ŁKS-u kilka razy popisał się interwencjami w wydawałoby się beznadziejnych sytuacjach i gdyby nie on, ełkaesiacy na przerwę schodziliby z bagażem kilku bramek. A tak gościom tylko raz udało się pokonać bramkarza ŁKS-u. Po jednej z bardzo dobrze rozegranych akcji zespołowych w 36. minucie celnym strzałem popisał się Brazylijczyk João Criciúma. Do przerwy łomżanie nie oddali ani jednego celnego strzału na bramkę Huragana, a pierwsze większe zagrożenie pod bramką rywali stworzyli sobie dopiero w 40. minucie kiedy to z rzutu wolnego obok bramki uderzał Eryk Rakowski.
Widząc bardzo słabą grę swojego zespołu trener Ogrodziński zdecydował się dać impuls w postaci zmiany. Na drugą połowę za Michała Tarnowskiego wszedł wracający do pełnej dyspozycji po kontuzji Rafał Maćkowski. I jak się okazało, ta roszada była strzałem w dziesiątkę. Dynamiczny wychowanek ŁKS-u raz po raz nękał obronę rywali. W 55. minucie popularny "Rambo" mógł doprowadzić do wyrównania. Po jednym z szybkich ataków dokładnie w pole karne dośrodkował Gałązka. Piłka trafiła do Maćkowskiego, a ten będąc 10 metrów od bramki bez zastanowienia uderzył. Niestety dla niego skuteczną interwencją popisał się Mateusz Lawrenc odbijając futbolówkę na rzut rożny. Chwilę później to goście mogli podwyższyć prowadzenie. Po błędzie obrony ŁKS-u przed znakomitą szansą stanął Criciúma, jednak mając przed sobą pustą bramkę strzelił tuż obok słupka. Jak się później okazało, była to jedyna dogodna okazja Huragana do zmiany wyniku w II połowie. Miejscowi natomiast co chwila gościli pod bramką rywali. Bardzo dobrze pracowały skrzydła łomżyńskiego zespołu, gdzie dynamiką i szybkością imponowali Gałązka i Rafał Grabowski. Po strzale tego ostatniego w 73. minucie piłkę do własnej bramki skierował Tomasz Szawara i zrobił się remis. Zdobyty gol zadziałał mobilizującą na gospodarzy, którzy nie ustawali w atakach na bramkę Lawrenca. W 83. minucie naciskany obrońca Huragana popełnił fatalny błąd i w sytuacji sam na sam z golkiperem gości znalazł się Gałązka. Pomocnik ŁKS-u huknął jak z armaty nie dając szans bramkarzowi rywali. Sześć minut później powinno być już po meczu. Wtedy to oko w oko z Lawrencem stanął Maćkowski, ale strzelił zbyt lekko i bramkarz Huragana bez trudu złapał piłkę. Niedługo potem arbiter zagwizdał w tym meczu po raz ostatni i to łomżyniacy mogli cieszyć się z arcyważnych trzech punktów.
- Ten mecz miał dwa oblicza. Nie będę komentował pierwszej połowy, bo mimo, że było w niej zaangażowanie i ambicja to zdecydowanie brakowało jakości. Po zmianie stron grało nam się łatwiej, bo graliśmy z wiatrem. Ale też chłopaki zmienili podejście i zaczęło być widać w ich grze więcej jakości piłkarskiej. Wszystkie piłki po odbiorze kierowali do przodu i z tego mieliśmy sytuacje. Cieszę się, że w końcu wygraliśmy i siebie - powiedział po spotkaniu szkoleniowiec zespołu z Łomży.
Po tym zwycięstwie ŁKS ma na koncie 21 punktów, a jego przewaga nad strefą spadkową zrosła do 6 punktów. W następnym spotkaniu, które odbędzie się w sobotę, 24 marca w Warszawie ełkaesiacy zmierzą się z inną drużyną z czołówki ligi, miejscowym Ursusem. W roli gospodarza łomżanie wystąpią natomiast 31 marca. Wtedy to podejmować będą Finishparkiet Drwęca Nowe Miasto Lubawskie.
is