Przełamanie ełkaesiaków
Piłkarze Łomżyńskiego Klubu Sportowego 1926 odnieśli pierwsze zwycięstwo w sezonie 2017/18. Po czterech meczach bez wygranej podopieczni trenera Krzysztofa Ogrodzińskiego pokonali na własnym stadionie Tura Bielsk Podlaski 1:0 i... wydostali się ze strefy spadkowej.
Gospodarze podeszli do tego spotkania niezwykle zmobilizowani i nastawieni bardzo ofensywnie. Szkoleniowiec zdecydował się na taktykę z aż trzema graczami w linii ataku - Michałem Sadowskim, Marcinem Świderskim i Rafałem Maćkowskim. Wydawało się, że będzie to doskonałe rozwiązanie na najsłabszą defensywę w całej III lidze (Tur w pierwszych czterech meczach stracił aż 12 bramek). Już w 2. minucie łomżanie mogli pokusić się o zdobycie gola. Dobrym dośrodkowaniem z lewej strony popisał się Damian Gałązka, ale wspomniany wcześniej Sadowski niecelnie uderzył głową i piłka przeleciała nad poprzeczką. Po tak dobrym początku kibice byli niemal pewni, że obejrzą w końcu ŁKS grający ofensywnie, stwarzający dużo ciekawych i groźnych akcji przeciwnika oraz przynajmniej kilka goli. Niestety, goście szybko zagęścili środek boiska i szczelnie bronili dostępu do własnego pola karnego, przez co aż do 36. minuty stojący między słupkami Patryk Sidun był praktycznie bezrobotny. Wtedy to dopiero mógł popisać się swoimi umiejętnościami po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Maćkowskiego. I niestety długa bezczynność chyba go trochę rozkojarzyła, bo nie zdołał wyłapać wolno lecącej piłki. Ta trafiła do będącego na piątym metrze Daniela Kacprzyka, ale pomocnik ŁKS-u został w ostatniej chwili zablokowany przez obrońców. Kilka chwil później wynik mógł otworzyć Maćkowski, ale tym razem jego uderzenie z 16 metrów okazało się minimalnie niecelne.
W drugiej połowie mecz nieco się otworzył. Oba zespoły stworzyły sobie po dwie dobre okazje do zdobycia goli, ale we wszystkich przypadkach zawodziła skuteczność strzelców. W 68. minucie miała miejsce kluczowa dla losów spotkania akcja zawodników z Łomży. Po krótkim rozegraniu piłki na prawej stronie boiska piłka trafiła do młodego Michała Kaputa. Pomocnik ŁKS-u zagrał prostopadłe podanie do wchodzącego w pole karne Sadowskiego, a ten bez namysłu uderzył obok bezradnego Siduna. Po tym golu do odrabiania strat rzucili się gracze z Bielska Podlaskiego, ale robili to bardzo nieporadnie. Najwięcej zamieszania do bramką Pawła Lipca było po dośrodkowaniach ze stałych fragmentów gry, ale brakowało celnych strzałów. Ełkaesiacy ucieszeni zdobycie pierwszego gola w tym sezonie z akcji wyglądali jakby te 1:0 w zupełności im wystarczyło, więc delikatnie mówiąc ostatnie 20 minut spotkania nie zachwyciło. Na szczęście dla miejscowych Tur był tego dnia zbyt słabą drużyną, żeby wypracować i wykończyć stuprocentową okazję i mecz zakończył się skromnym zwycięstwem gospodarzy.
- Przed tym meczem zarówno ja jak i moi zawodnicy byliśmy pod dużą presją. Bardzo cieszymy się, że może i w bólach, ale zdobyliśmy jakże cenne trzy punkty. Wierzę, że teraz pójdzie na łatwiej jeśli chodzi o strzelanie bramek i zdobywanie punktów - powiedział po spotkaniu trener Ogrodziński.
Po 5. kolejkach ŁKS ma na koncie 4 punkty i zajmuje 13. miejsce w tabeli. Następnym rywalem biało-czerwonych będzie najsłabsza ekipa ligi, GKS Wikielec, który pięć razy schodził z boiska pokonany. To spotkanie odbędzie się na stadionie rywala w sobotę, 2 września.
is