AZS o krok od sensacji
Już 3:1 prowadziły tenisistki stołowe AZS-u PWSIP Łomża z liderem grupy północnej I ligi, MRKS-em Gdańsk w meczu 13. kolejki. Niestety później pojedynki wygrywały już tylko gdańszczanki i to one ostatecznie zwyciężyły w Łomży 7:3. - Chyba nikt nie spodziewał się tak dobrego naszego otwarcia. Tym bardziej szkoda jednego z dwóch meczów deblowych, który przegraliśmy w piątym secie, bo gdybyśmy wygrali, to remis w całym spotkaniu był w naszym zasięgu - mówi opiekun AZS-u, Wacław Tarnacki.
Grające bez Joanny Sokołowskiej łomżanki skazywane były niemal przez wszystkich na gładką porażkę z najlepszą drużyną ligi. Jednak początek starcia pokazał, że o wyniku nie decydują przedmeczowe dywagacje, ale aktualna dyspozycja zawodniczek obu zespołów. A tą w pierwszej fazie spotkania zdecydowanie lepszą miały miejscowe. Nieoczekiwanie na pierwszym stole Monika Narolewska pokonała Honoratę Olczak 3:1, a zastępująca na "jedynce" Sokołowską, Monika Żbikowska, mimo przegrania dwóch pierwszych setów, ograła liderkę MRKS-u, Agnieszkę Kaczmarek 3:2. Gdy na drugim stole Karolina Gołąbiewska po dramatycznym, pięciosetowym pojedynku wygrała z Darią Kędzior widmo porażki zaczęło coraz głębiej zaglądać przyjezdnym w oczy. Wśród akademiczek swojej gry nie wygrała jedynie Weronika Łuba, która była wyraźnie słabsza od Marty Krajewskiej.
Oba zespoły przystępowały do debli przy wyniku 3:1 dla gospodyń. Na pierwszym stole nasz najlepszy duet Narolewska/Łuba zmierzył się z Kaczmarek i Krajewską. Niestety łomżanki zagrały bardzo słabo, nawiązując walkę z zawodniczkami MRKS-u jedynie w drugiej partii przegranej do 8. W pozostałych dwóch przewaga rywalek była zdecydowanie wyraźniejsza. Natomiast na drugim stole doszło do bardzo dziwnego meczu. Olczak i Kędzior po wyrównanej walce wygrały dwa pierwsze sety z Gołąbiewską i Żbikowską i wydawało się, że powtórzą wynik koleżanek grających obok. Potem jednak nastąpiła diametralna zmiana i dwie kolejne partie zapisały na swoje konto akademiczki. Jeszcze dziwniejszy przebieg miał tie break. Najpierw na prowadzenie 4:0 wyszły tenisistki MRKS-u. Wtedy o czas poprosił trener Tarnacki. Ten manewr okazał się skuteczny, ponieważ po przerwie jego podopieczne wyrównały na 4:4. W tym momencie na wzięcie przerwy zdecydowały się gdańszczanki. Po powrocie do stołu zagrały niemal perfekcyjnie zdobywając siedem punktów z rzędu. Tym samym wygrały 3:2 i doprowadziły do stanu po 3 w całym spotkaniu.
Decydującą serię gier singlowych otworzyło starcie liderek obu zespołów - Narolewskiej i Kaczmarek. To starcie lepiej zaczęła łomżanka wygrywając 11:9. Dwie kolejne partie padły łupem zawodniczki gości, która zwyciężyła do 7 i 9. Akademiczka nie odpuściła jednak i doprowadziła do tie breaka. A w nim prowadziła już 9:6, a potem 10:9! Niestety w ostatnich wymianach więcej spokoju zachowała Kaczmarek i to ona chwilę później mogła cieszyć się ze zwycięstwa 12:10 i w całym pojedynku 3:2. Po tej porażce jakby uszło powietrze z pozostałych zawodniczek AZS-u. Nie potrafiły już nawiązać wyrównanej walki z rywalkami. W pozostałych trzech grach Łuba przegrała 0:3 z Kędzior, Gołąbiewska w takim samym stosunku została pokonana przez Krajewską, a Żbikowska ugrała tylko seta w pojedynku z Olczak.
- Dzisiaj była szansa na dobry wynik. Ale nie rozpaczamy po tej porażce. Ona była niejako wkalkulowana. Teraz postaramy się jak najlepiej przygotować do meczów z bezpośrednimi przeciwnikami w walce o uniknięcie baraży - powiedział po meczu trener Tarnacki.
Po tej porażce akademiczki spadły na 7. miejsce w tabeli, ale mają tyle samo punktów co szósta ekipa Stelli Gniezno. Następnym rywalem będzie ekipa Chrobrego Międzyzdroje, a spotkanie zostanie rozegrane w hali rywalek w piątek, 19 lutego o godz. 16.00
is