ŁKS gra dalej
Piłkarze Łomżyńskiego Klubu Sportowego awansowali do półfinału Pucharu Polski na szczeblu wojewódzkim. W środowe popołudnie podopieczni trenera Mateusza MIłoszewskiego pokonali na własnym stadionie Dąb Dąbrowa Białostocka 1:0.
Spotkanie zapowiadało się bardzo ciekawie gdyż od niedawna zespół z Dąbrowy trenuje zwolniony tuż przed początkiem rundy wiosennej z ŁKS-u Robert Speichler. Łomżyńscy kibice mogli mieć obawy, że były szkoleniowiec na tyle dobrze rozpracuje drużynę gospodarzy, że ta będzie miała duże problemy z wygraniem meczu. Jednak jak pokazało boisko, ełkaesiacy od początku niemal do samego końca kontrolowali wydarzenia na boisku. I chociaż w pierwszej połowie tylko cztery razy zagrozili bramce rywali, to w 35. minucie udało im się zdobyć gola. Po dośrodkowaniu z prawej strony Krystiana Pomorskiego piłkę do bramki głową skierował Alex Rodier.
Mniej więcej do 75. minuty przewaga miejscowych nie podlegała dyskusji. Dopiero w końcówce nie mający nic do stracenia goście zaczęli śmielej atakować. Najlepszą okazję do wyrównania mieli w 81. minucie. Wtedy to przeprowadzili szybki atak prawą stroną boiska. Dokładnym dośrodkowaniem popisał się Maciej Orpik, a wbiegający na piąty metr Piotr Bondziul strzelił w słupek. Ambitnie grający dąbrowianie do końca walczyli o doprowadzenie do dogrywki, ale ostatecznie to zespół ŁKS-u po końcowym gwizdku sędziego mógł cieszyć się ze zwycięstwa i awansu do kolejnej rundy rozgrywek pucharowych.
- W tym meczu chcieliśmy pokazać się z dobrej strony, zaprezentować swoje cechy wolicjonalne i przyznam, że to się udało. Szkoda, że przegraliśmy, ale to nie koniec świata, dla nas zdecydowanie ważniejsza jest teraz liga - powiedział po meczu trener Speichler - Dobrze było zagrać dzisiaj na znakomitej murawie. Niestety zawiódł mnie dzisiaj zespół ŁKS-u, który zmienił swoje oblicze z grania widowiskowego na "mniej widowiskowe".
- Cieszy mnie, ze w końcu zagraliśmy na "zero z tyłu". W ataku ciągle brakuje nam jakości, nie ma spokoju przy ostatnim podaniu i nad tym trzeba popracować - ocenił Miłoszewski - W końcówce spotkania było trochę nerwowości, której nie byłoby gdybyśmy zdobyli drugą bramkę. Wtedy można byłoby spokojnie dowieźć rezultat do końca.
W pozostałych ćwierćfinałach doszło do dużych niespodzianek. Lider III ligi, zambrowska Olimpia aż 1:3 przegrała z drugą drużyną IV ligi, KS Michałowo, a inny trzecioligowiec, KS Wasilków uległ na wyjeździe wiceliderowi ligi okręgowej, Biebrzy Goniądz 1:2. W ostatnim meczu tej fazy rezerwy Jagiellonii Białystok po dogrywce ograły Puszczę Hajnówka 2:0.
is