Sokół lepszy od ŁKS-u
Bez punktów wrócili do domów z Ostródy piłkarze Łomżyńskiego Klubu Sportowego 1926. Po pierwszej połowie ełkaesiacy prowadzili z miejscowym Sokołem 1:0, ale w drugiej połowie skuteczniejsi byli gospodarze, którzy ostatecznie wygrali 3:2.
Po zwycięstwie w poprzedniej kolejce z Warmią Grajewo łomżanie jechali na mecz z szóstym zespołem III ligi w dobrych nastrojach. I trzeba przyznać, że tak samo czuli się po pierwszej połowie rozgrywanego w czwartkowy wieczór spotkania. Po początkowej przewadze zespołu gospodarze gra się wyrównała. W 36. minucie z rzutu wolnego z prawej strony boiska dokładnie dośrodkował Tomasz Staniórski, a pięknym strzałem głową popisał się obrońca Joao Carlos dając prowadzenie swojej drużynie. Taki rezultat utrzymał się do przerwy.
Na drugą połowę bardzo zmobilizowani wyszli ostródzianie, którzy za wszelką cenę chcieli jak najszybciej doprowadzić do wyrównania. I cel swój osiągnęli już w 57. minucie. Wtedy to fantastyczny strzał z rzutu wolnego oddał Krzysztof Filipek i golkiper ŁKS-u, Piotr Lipka był bez szans. Stracony gol wprowadził chaos w poczynania drużyny z Łomży. Nie minęło kolejne siedem minut, a Sokół prowadził już 3:1. W 61. minucie błąd Lipki wykorzystał Filipek, a chwilę później wynik podwyższył Przemysław Płoszczuk. Po stracie trzeciej bramki bardzo szybko zareagował trener Mateusz Miłoszewski, wpuszczając na boisko Alexa Rodiera. Od tego momentu łomżanie przeważali, ale mimo wielu okazji udało im się zdobyć tylko jedną bramkę. W 72. minucie zamieszanie w polu karnym rywali wykorzystał Carlos, zdobywając swojego drugiego gola. W końcówce bliscy pokonania Kamila Hrynowieckiego byli Przemysław Przysowa, Piotr Pisiak, Albert Rydzewski i Rodier, ale żadnemu ta sztuka się nie udała. Tym samym łomżanie doznali drugiej wyjazdowej porażki w drugim wiosennym meczu.
- Po pierwszej, niezłej w naszym wykonaniu połowie, w drugiej stało się coś co trudno wytłumaczyć. W przeciągu kilku minut tracimy trzy bramki, z czego dwie po fatalnych błędach naszych obrońców - mówi Waldemar Antolak, kierownik drużyny ŁKS-u - W końcówce mogliśmy wyrównać, mieliśmy swoje szanse, ale się nie udało. Uważam, że w tym meczu na remis na pewno zasłużyliśmy.
Po porażce w Ostródzie łomżanie w dalszym ciągu zajmują 11. lokatę. W następnym meczu ligowym zmierzą się na własnym stadionie 11 kwietnia o godz. 15.00 z MKS-em Korsze. Wcześniej, bo już 8 kwietnia nasz zespół również u siebie zmierzy się z Dębem Dąbrowa Białostocka w ćwierćfinałowym meczu Okręgowego Pucharu Polski. Początek tej potyczki zaplanowano na godz. 16.00. Dodatkowego smaczku temu spotkaniu dodaje fakt, że od niedawna trenerem Dębu jest były szkoleniowiec ŁKS-u, Robert Speichler.
is