Trzeba to powtarzać...
„Przyroda i ukształtowanie terenu wokół Łomży stwarzają niepowtarzalne warunki do uprawiania sportów i rekreacji związanych z rowerem. Fani rowerów górskich z całego kraju chętnie przyjadą to na wyścigi, a miłośnicy rekreacji znajdą urozmaicone trasy odpowiadające różnym zainteresowaniom. Wystarczy tylko trochę dobrej promocji i sprawnych organizatorów” - mówi Tomasz Perkowski inicjator i główny „sprawca” wyścigów rowerowych, które w minioną niedzielę odbywały się w Łomży. „Na krańcach Mazowsza” rywalizowało blisko stu rowerzystów w tym 67 w maratonie głównym i ok 30 w HOBBY.
Trasa Maratonu Kresowego „Na krańcach Mazowsza” rozegranego w Łomży w niedzielę 5 lipca w pełni zasługiwała na miano MTB. Było dużo pod górę i tyle samo w dół. Na całej trasie przewyższenie wyniosło około 700m, a dystans maratonu liczył 65km..
Po przejeździe honorowym, prawdziwe ściganie rozpoczęło się bardzo mocnym akcentem w rezerwacie „Kalinowo”. Na tym kilkukilometrowym odcinku można z powodzeniem rozegrać zawody XC. Techniczne single tracki w pięknej scenerii lasu lipowo-dębowego położonego na nadnarwiańskiej morenie prowadziły albo stromo w górę, albo w dół. Dalej zawodnicy jechali polnymi drogami, które co chwilę były przeplatane leśnymi przecinkami i kolejnymi podjazdami, choćby na Piaskową Górę z rozległym widokiem na dolinę Narwi.
Środkową część trasy to drewniany most w Bronowie i rozległa dolina Narwi. Tutaj było płasko, ale nie znaczy łatwo. Nierówności i kałuże po niedawnych ulewach wytrącały z rytmu. Chyba tylko zawodnicy Wertepowca Łochów czuli się w swoim żywiole...
Ostatnie dwadzieścia kilometrów, to znowu teren, w którym trzeba było intensywnie używać przerzutek, gdyż podjazdy stawały się coraz bardziej strome i długie. Na koniec było jeszcze 40 metrowe przewyższenie ze Starej Łomży i asfaltowy dojazd do mety przy łomżyńskim amfiteatrze.
Kilkanaście minut po głównym maratonie wystartował dystans Mini. Najpierw trasa prowadziła asfaltową drogą wzdłuż Narwi. Ten odcinek był pokonywany w tempie spacerowym, bez rywalizacji. W Rakowie była przeprawa promowa. Ten element spodobał się przede wszystkim najmłodszym uczestnikom. Niewiele już miejsc w Polsce, gdzie można zobaczyć jeszcze taki prom napędzany ręcznie. Uczestnicy wyścigu Mini sami musieli ciągnąć liny, aby przedostać się na drugi brzeg. Po zejściu z promu rozpoczynał się wyścig. W końcówce oba dystanse łączyły się. Zawodnicy startujący na mini mieli więc także do pokonania kilka trudnych podjazdów. Jednak na mecie nie było słychać narzekań, ale zadowolenie z ukończenia wyścigu.
Na dystansie Mini najszybsi byli reprezentanci UKS Wygoda Białystok Jan Kondrat, Rafał Masłowski i Sebastian Boruch. Znakomity czas wykręciła Katarzyna Kirpsza (Sokół Sokółka). Nagrodą główną na dystansie Mini był rower od sklepu rowerowego „Korsa”.
W Maratonie najlepszy okazał się Łukasz Milewski (UKS Wygoda Białystok). Drugi był łomżanin Robert Pietrzak. Najniższe miejsce na podium zajął Sebastian Gołaszewski (Wertepowiec Łochów). Na zwycięzców czekały nagrody pieniężne. Nagrodę główną 500zł „z diety radnego” ufundował Tadeusz Zaremba.
- Jestem zbudowany spontanicznym wsparciem bardzo wielu środowisk – mówi radny Łomży. - Szefostwo i policjanci z łomżyńskiej „drogówki” oraz patrol „Ambreli” społecznie zabezpieczali najważniejsze punkty trasy. Przy wsparciu wójtów Łomży i Piątnicy zmobilizowali się strażacy z OSP w Drozdowie, Krzewie, Lutostani, Podgórzu i Siemieniu. Do zabezpieczenia trasy, obsługi bufetów i innych czynności pomocniczych stawiło się ponad 20 studentów i uczniów z Łomży – mówi Zaremba i dodaje, ze nagrody ufundowały także łomżyńskie firmy: BTS, PROBUD, TMT i Pepees.
Organizatorzy ubiegłotygodniowych zmagań, i obecni na wyścigu zawodnicy nie mają wątpliwości, że tego typu imprezy w Łomży powinny być częściej organizowane.
- Możecie sami organizować wyścigi np. Grand Prix Łomży. Macie bardzo atrakcyjne warunki dla różnorodnych odmian kolarstwa – mówi Kazimierz Prokopyszyn, reprezentant PZKol, sędzia główny wyścigów.
- Proponujemy Wam wspólne zorganizowanie w grudniu 2009 zawodów w ramach Pucharu Polski w przełajach – dodaje Adam Surowiecki z Ełku.
- Gratuluję udanego maratonu. Trasa rzeczywiście była świetna, w szczególności szybki i momentami techniczny początek po lesie. Przejazd przez rzekę nie był taki straszny, a nawet stanowił miłe urozmaicenie... - podsumował jeden z uczestników OLO na forum internetowym.
Więcej informacji: www.maratonykresowe.pl