Quo vadis...?
Od początku XXI wieku liczba mieszkańców Łomży spadła o półtora tysiąca. Przez pięć i pół roku z miasta wymeldowało się na stałe 4,5 tys. osób. Szacuje się, że stale poza Łomżą mieszka i pracuje nawet kilkanaście tysięcy łomżan...
Migracja jest naturalnym procesem. Odkąd ludzie nauczyli się chodzić, przemieszczają się, czasami pokonując nawet tysiące kilometrów. Zazwyczaj migruje się tam, gdzie lepiej... z miejsca gdzie jest sytuacja niepewna, do miejsca, gdzie są widoki na bezpieczną przyszłość, z miejsca, gdzie nie ma pracy, do miejsca, gdzie szukają pracowników, z miejsca, gdzie trudno o dom, do miejsc gdzie stosunkowo łatwiej jest go zbudować... Przez ostatnie dziesięciolecia ludzie migrowali do Łomży, a przynajmniej tych, którzy tu się osiedlali było znacznie więcej niż tych, którzy stąd wyjeżdżali. Zrobienie z miasta stolicy województwa, nawet tak słabego ekonomicznie jak byłe łomżyńskie, dało impuls do osiedlania się tu ludzi z okolicznych wiosek, ale także i z dalszych miasteczek, a nawet miast. W przeciągu kilkudziesięciu lat podwoiła się liczba łomżyniaków. Dziś mamy do czynienia z goła odmiennym procesem. W Polsce po transformacji perspektywy rozwojowe Łomży zostały drastycznie zatrzymane, a po reformie administracyjnej kraju odebrano nawet wojewódzkość.
Łomżanie w Polsce i poza nią
Od kilku lat obserwowany jest stały spadek liczby ludności Łomży. Oficjalnie jest nas mniej o około 1,5 tys. niż na początku wieku. To można by powiedzieć niewiele, ale w tym czasie z miasta na stałe wymeldowało się 4,5 tys. osób, a poza tym szacuje się – choć danych takowych nikt nie posiada – że kilka razy więcej osób wyjechało z miasta formalnie nie wyprowadzając się stąd. To dotyczy przede wszystkim tych, którzy wyjeżdżają „za chlebem” do USA czy państw tzw. starej Unii Europejskiej. Tam pracują, zarabiają i... Do tej pory tak było, że po kilku latach wracali do Łomży i jako „bogaci” budowali sobie domy (stąd potoczne nazwy osiedli Bushowo, Klintonowo...), i otwierali swoje małe biznesy... Niestety teraz zwłaszcza młodzi, którzy wyjeżdżają z Łomży z całymi rodzinami, coraz rzadziej wyrażają chęć powrotu. Powszechnie mówi się nawet o tym, że stale poza Łomżą żyje i pracuje kilkanaście tysięcy łomżan.
Wolą wieś niż miasto
Okazuje się, że o ile mieszkańców miasta Łomża ubywa, to mieszkańców gminy Łomża przybywa. Właśnie liczba mieszkańców gminy przekroczyła 10 tys. Jak szacuje wójt gminy Kazimierz Dąbkowski, w ostatnich latach co roku przybywało około 200 mieszkańców. Na wieś pod Łomżę najczęściej wyprowadzają się mieszkańcy miasta, którzy tam właśnie budują swoje nowe domy. Przyczyn takiego stanu rzeczy jest kilka. Na wsi jest sielska atmosfera, ciekawe krajobrazy, spokój, cisza... ale nie tylko i nie wszędzie. Jedną z najważniejszych przyczyn jest cena działek. W mieście potrafi być ona nawet trzy-, czterokrotnie droższa niż tuż poza granicami administracyjnymi Łomży. Ceny działek budowlanych w całym kraju idą w górę. W Łomży są tacy, którzy za jeden metr kwadratowy działki budowlanej chcą nawet po 150 zł. Jak twierdzą specjaliści ceny działek budowlanych w Łomży są wysokie, bo jest ich mało. O, tym że łomżanie w Łomży za bardzo budować się nie chcą, świadczą także dane z ratusza. W pierwszym półroczu tego roku w mieście wydano tylko 15 pozwoleń na budowę nowych budynków mieszkalnych, zaś łącznie od 2001 roku było ich tylko 146.
Te liczby wyglądają niemalże śmiesznie, gdy porównany je z danymi z gminy wiejskiej Łomża. Tu tylko w tym roku złożono 83 wnioski o wydanie warunków zabudowy dla budynków mieszkalnych, a w ubiegłym roku wydano 104 takie decyzje. Wójt Dąbkowski podkreśla, że na wieś łomżan ciągnie nie tylko cena działki. - W Łomży działki budowlane zazwyczaj są małe. Mieści się tylko dom i samochód na podjeździe, a wielu chciałoby mieć także jakiś ogródek... Największą popularnością cieszą się działki o powierzchni 1,5 – 2,5 tys. m2 – dodaje wójt.
Wśród najpopularniejszych miejscowości dominują obie Stare Łomże. Działki z widokiem na dolinę Narwi są pożądane i drogie. Ceny rzędu 70 zł/m2 nie są tu żadnym zaskoczeniem. Popularne są także Kupiski Stare, Janowo i Jednaczewo. - W Janowie w ciągu roku ceny działek skoczyły o prawie 100% - mówi Dąbkowski. - Jeszcze w ubiegłym roku można było je kupić po 15-17 zł. za m2, dziś trzeba zapłacić minimum 30 zł.