Łomża ugości na stadionie, w halach i bursach Polonię
Około 600 dziewcząt i chłopców z sześciu krajów plus kilkuset z Polski będzie rywalizować w XIX Polonijnych Igrzyskach Młodzieży Szkolnej imienia Jana Stypuły w Łomży. Inaugurację w hali sportowej II LO zaszczycili marszałek Senatu Stanisław Karczewski i prezes Wspólnoty Polskiej Dariusz Bonisławski. Prezes oddziału Wspólnoty w Łomży Hanka Gałązka dostała brawa dzieci i młodzieży, opiekunów grup, trenerów i sędziów w podziękowaniu za kontynuację dzieła Senatora Stypuły, dzięki czemu co roku odbywają się zawody sportowe, połączone z rekreacją, poznawaniem Ojczyzny przodków i rówieśników, m.in., z Estonii, Litwy, Białorusi, Ukrainy, Irlandii i Rumunii.
Po hymnie narodowym minutą ciszy uczestnicy otwarcia PIMS uczcili zmarłego współorganizatora Polonijnych Igrzysk Czesława Rybickiego i zawodnika ŁKS Jakuba Arnistę. Młodym sportowcom Hanka Gałązka życzyła satysfakcji z sukcesów sportowych, powodów do radości i uśmiechu w czas odwiedzin w Ojczyźnie przodków. Chór Wołyńskie Słowiki w pięknych strojach ludowych śpiewał „Marsz, marsz Polonia, nasz dzielny narodzie”, więc dzieci na sali i trybunach spontanicznie wstały z parkietu i krzeseł. Młodzi Estończycy zatańczyli walca, a marszałek Senatu Stanisław Karczewski pochwalił imprezę w Łomży jako „piękne wydarzenie sportowe”, pełne radości, łączące wspólnotę Polaków. - Praca z młodzieżą i dla młodzieży to przyszłość – mówił marszałek Karczewski, który zachęcał uczestników, by rozmawiali po polsku i pozdrowili rodziców od Polski, Senatu i Polaków.
„Łomża ma wielkie obowiązki...”
O radości uprawiania sportu, uczącego pokory i wzajemnego szacunku, mówili inni przemawiający. Poseł PiS Bernateda Krynicka ucieszyła się, że podczas Igrzysk „Łomża międzynarodowa, polska i kolorowa”. Dziękowała społecznikom, m.in., ze Wspólnoty Polskiej, nauczycielom i opiekunom, za pracę dla Polaków za granicą. Podkreśliła, że takie działania wraz z Igrzyskami służą temu, ażeby przetrwały w młodym pokoleniu „język, tradycja i tożsamość”. Prezes Wspólnoty Polskiej Dariusz Bonisławski nazwał Igrzyska „ważnym wydarzeniem w kalendarzu imprez”, poinformował, że są one finansowane w budżetu Ministerstwa Sportu i Senatu. Zapowiedział, że może za rok na 20-lecie Igrzysk zaprosi grupy polonijne z Brazylii i Argentyny. Zachęcał do zainteresowania się Igrzyskami Polonijnymi dorosłych w Gdyni. Poseł PiS Lech A. Kołakowski stwierdził, że „sport ma łączyć”, a „Łomża ma wielkie obowiązki, bo skupia młodzież z wielu państw”. Wszystkim życzył zwycięstw. Przewodniczący Rady Miasta Jan Olszewski życzył uczestnikom „przeżycia, które pozostanie w pamięci, że będziecie chcieli wracać”. Następnie piątka mówców wspólnie wypowiedziała formułę o tym, że uważa XIX Igrzyska za otwarte. Nie uczestniczył w tym prezydent Mariusz Chrzanowski, ponieważ go jeszcze długo nie było w hali II LO, także gdy w absolutnej ciszy wysłuchano hymnu Unii Europejskiej: utwór „Ody do radości” z symfonii Beethovena grał na flecie Dmitryj Andrejew.
„My żyjemy jakby na Kresach, niedaleko Lwowa...”
Apel Igrzysk o odczytywali dwaj chłopcy, zachęcający do rywalizacji fair play, tj. z szacunkiem dla przeciwników i pokonanych, do gry uczciwej, aby sprawność fizyczna szła w parze z moralnością. Jeden to Aleksander Tyndyk, 14-latek z Sambora. - My żyjemy jakby na Kresach, niedaleko Lwowa – opowiada o sobie płynną polszczyzną, której nauczyli go mama Polka i tata Ukrainiec do 5. roku życia. - Moi rodzice uważali, że ukraińskiego nauczę się poza domem w codziennych kontaktach. Oprócz nauki w ukraińskiej szkole, w soboty i niedziele uczy się w szkole polskiej: język, literatura, historia i geografia Polski. Jest również harcerzem i pomocnikiem w drużynie piłki nożnej, w której kapitanem został rówieśnik Stanisław Iwaszczak. Zdaniem Olka, dobrze znać oba języki, ponieważ od tysiąca lat Polskę – 966 rok i Ukrainę – 988 łączy sąsiedztwo w chrześcijaństwie. - Chciałbym, aby do Łomży przyjechały grupy nie tylko z Ameryki Południowej, ale całego świata – marzy Olek.
Młodszy z chłopców ma 10 lat, przyjechał z Wołkowyska na Białorusi i gra w tenisa stołowego. - Tata jest Polakiem, a mama Białorusinką – uśmiecha się Antoni Czupreta. Inaczej niż Olek, chodzi do szkoły polskiej przez cały tydzień i ma zajęcia ze wszystkich przedmiotów po polsku. - Uczę się po polsku nawet matematyki i przyrody. A zaczynałem mówić w domu i teraz mówię lepiej niż tata.
Bartek Sieprawski przyleciał z Dublina z bardzo dużą grupą ok. 50 dzieci, ale w drodze jest jeszcze około 70. Fantazyjnie przebrany w zielony kostium i czapeczkę 15-latek w szkole SEN w Dublinie uczy się dopiero od kilku miesięcy, ponieważ rodzina podjęła decyzję o wyjeździe z Warszawy. Na takie to losy emigrantów najnowszych i od lat z szacunkiem i troską patrzy nauczycielka polskiego w SEN Justyna Kosmulska. - Ale uczę polszczyzny przez muzykę i teatr, nowocześnie – śmieje się, gdy rzędami i w parach dziewczęta i chłopcy wychodzą z hali sportowej na słoneczne ulice Łomży. Spędzą w mieście nad Narwią letni, wakacyjny czas do poniedziałku, rywalizując w 9 dyscyplinach sportu: lekkoatletyka, pływanie, zapasy, tenis stołowy, szachy, siatkówka, koszykówka, piłka nożna, strzelectwo. W niedzielę o godz. 16. pójdą na mszę do Katedry, o 17. na koncert na Starym Rynku.
Mirosław R. Derewońko